Straż Miejska w Katowicach / fot. InfoKatowice.pl
Reklama

W Straży Miejskiej szykuje się protest. „Jesteśmy instytucją balansującą na granicy wydolności” piszą związki zawodowe do prezydenta Katowic Marcina Krupy i podkreślają problemy jakie trapią strażników. Braki kadrowe i kiepskie płace odbijają się na wszystkich aspektach pracy – od kontroli monitoringu, przez interwencje na mieście czy walkę z trucicielami palącymi czym się da w swoich piecach. – Interwencje dotyczące spalania odpadów w piecach grzewczych realizowane są nawet po kilku dniach, co mija się z celem – podkreślają związkowcy.

NSZZ Solidarność Międzyzakładowa Organizacja Związkowa Straży Miejskiej i Izby Wytrzeźwień w Katowicach wystosowała pismo do prezydenta Katowic, w którym zarzuca Marcinowi Krupie bierność w odniesieniu do problemów trapiących strażników miejskich i brak odpowiedzi na wysyłane do prezydenta pisma.

Reklama

NSZZ Solidarność zorganizowała spotkanie z pracownikami Straży Miejskiej w Katowicach, gdzie wspólnie doszli do wniosku, że zła sytuacja formacji w Katowicach wynika ze zbyt małej ilości etatów.

W piśmie związkowcy stwierdzili, że obecnie do obsadzenia w straży jest około 21 etatów, na które nie ma chętnych, których przyciągają inne służby mundurowe lepszymi zarobkami i benefitami.

– Zrozumiałym jest, że sposób załatwienia interwencji oraz czas jej realizacji są ściśle związane z dostateczną liczbą wyszkolonych pracowników. Efektem tego typu problemów jest sytuacja, w której na 300 tys. miasto przypada jeden patrol Straży Miejskiej, który ma do realizacji kilkadziesiąt zadań zgłaszanych przez mieszkańców. Dochodzi do sytuacji, że zgłoszona interwencja jest zrealizowana po kilku lub kilkunastu godzinach a realizujący zadania strażnicy muszą przyjmować na siebie frustracje osób zgłaszających – czytamy w piśmie do prezydenta.

Samochody i kamery

Związek podkreślił, że rośnie liczba samochodów w Katowicach, a co za tym idzie wykroczeń związanych m.in. z nieprawidłowym parkowaniem. Katowice też się rozbudowują – nowe inwestycje (np. baseny, place zabaw, stadiony) zdaniem Solidarności, wymagają zwiększenia etatów w straży.

Podobnie zresztą rozbudowa systemu inteligentnych kamer, na które mieszkańcy narzekają często, że nie działają zgodnie z przeznaczeniem. Ponurym, powtarzającym się zresztą, żartem wśród mieszkańców jest stwierdzenie, że najlepsze kamery w mieście znajdują się w budce z kebabem na ulicy Piotra Skargi. To oczywista kpina z systemu miejskich kamer.

– Zapowiadana przez Pana (Marcina Krupę – red.) rozbudowa monitoringu miejskiego KISMIA spowoduje zwiększoną ilość ujawnień zakłóceń porządku publicznego, dewastacji, czynów godzących w ład społeczny – samo ujawnienie nic nie da jeśli za tym nie wystąpi realne działanie patrolu. W tej chwili przy obecnym stanie kadrowym jeden operator monitoringu musi obserwować kilkanaście monitorów z kilkuset kamer – jaka Pana zdaniem jest efektywność takiego systemu, który nas mieszkańców Katowic kosztował kilkanaście milionów? – pyta Solidarność.

Kontrola pieców nawet po kilku dniach

Związkowcy podkreślają, że przy obecnym stanie kadrowym w straży nie jest dobrze. – Jesteśmy instytucją balansującą na granicy wydolności – tłumaczą prezydentowi. Same interwencje w zakresie walki o czyste powietrze ocierają się groteskę.

– Interwencje dotyczące spalania odpadów w piecach grzewczych realizowane są nawet po kilku dniach, co mija się z celem i istotą walki ze smogiem –  podkreśla Solidarność. Podobnie zresztą interwencje z zakresu nieprawidłowego parkowania. – Realizowane są po tak długim czasie, że stają się nieefektywne – dodają związkowcy.

Związek zawodowy chce m.in. podwyżek wysokości tysiąca złotych oraz dodatków za pracę w święta. Ich zdaniem to może zachęcić i przyciągnąć nowych ludzi do pracy. W razie dalszej bierności władz miasta, związkowcy zapowiadają protest.

Reklama

3 KOMENTARZE

  1. A nie jest tak, że spokojnie dodatkowe opłaty z dobrą pensją sfinansowałyby się z samych mandatów za złe parkowanie? Przecież tylko w samym centrum i Śródmieściu dziennie mogłoby być wystawiane kilkadziesiąt mandatów.

    • Kilkaset, nie kilkadziesiąt. Ale po pierwsze nie ma ludzi, żeby te mandaty wystawić, więc koło się zamyka, a po drugie według nieoficjalnych wypowiedzi strażników i urzędników jest cicha zgoda władz miasta na przymykanie oka wobec wykroczeń parkingowych. Co jest tym bardziej absurdalne, że znaczną (a tak na oko to chyba nawet większą) część wykroczeń popełniają kierowcy z innych miast.

ZOSTAW ODPOWIEDŹ

Please enter your comment!
Please enter your name here

Solve : *
15 + 16 =


Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.