Alicja Knast / fot. Muzeum Śląskie / Facebook
Reklama

Po kontroli w Muzeum Śląskim liczne nieprawidłowości. Wszczęto procedurę odwołania dyrektor Alicji Knast, decyzję w tej sprawie podjął Zarząd Województwa Śląskiego. Skierowany zostanie również wniosek do Rzecznika Dyscypliny Finansów Publicznych.

Wyniki kontroli to efekt zapowiadanych około rok temu audytów i kontroli w spółkach i instytucjach należących do marszałka. Opublikowane je w Biuletynie Informacji Publicznej.

Reklama

Wystąpienie Pokontrolne wykazało szereg problemów w funkcjonowaniu Muzeum Śląskiego m.in. naruszenie ustawy o rachunkowości, rozbieżności w protokołach za wykonane usługi ze stanem faktycznym, czy utylizacji całych lub części wystaw bez żadnego dokumentu potwierdzającego ten fakt. Chodzi o wystawy warte kilkaset tysięcy złotych każda. Kontrolujący zwrócili też uwagę na rozbieżności w kosztach wynajmu pomieszczeń na terenie Muzeum. Zresztą sam cennik nigdy nie został podany do publicznej wiadomości.

– Jak wynika z ustaleń kontroli przeprowadzonej na próbie 34 umów odpłatnego najmu powierzchni o charakterze komercyjnym, Muzeum zastosowało w odniesieniu do 22 umów zawartych w okresie 30.01.2018 r. do 6.05.2019 r. ceny najmu odbiegające od 22 % do 82 % od bazowego cennika na łączną kwotę 285 670,00 zł. W przypadku 6 umów zastosowano dodatkowe świadczenia dla najemców na łączną kwotę 18 978,00 zł w formie udostępnienia zwiedzania ekspozycji Muzeum nieodpłatnie lub po cenie preferencyjnej – czytamy w dokumencie pokontrolnym.

W Muzeum tłumaczyli kontrolującym, że „stawki ustalano w oparciu o: negocjacje biznesowe, potencjał finansowy najemcy, potencjał stałej współpracy, a także w wielu wypadkach biorąc pod uwagę niskie koszty stałej obsługi najmu przy dostępności przestrzeni w danym terminie. Odrzucenie oferty najemcy skutkowałoby brakiem jakichkolwiek przychodów”.

Muzeum nie naliczało kar umownych z tytułu nieprzedstawienia przez wykonawcę oryginału lub uwierzytelnionej kopii polisy odpowiedzialności cywilnej wraz z dowodem jej opłacenia. Chodzi o trzy przypadki w okresie demontażu wystaw. To właśnie brak egzekwowania kar umownych ma zostać zgłoszony do Rzecznika Dyscypliny Finansów Publicznych. Placówka tłumaczyła się „niedopatrzeniem”.

Kontrolujący zwrócili też uwagę na umowy o dzieło. W jednym przypadku, gdy określono kwotę maksymalnego wynagrodzenia w umowie na 700 zł (usługa wraz z noclegiem) zapłacono jeszcze niespełna 200 zł za zwrot kosztów podróży prelegenta.

– W trakcie kontroli nie przedłożono kontrolującym aneksu, z którego wynikałby obowiązek Muzeum do pokrycia kosztów ponad określoną w umowie wartość 700,00 zł – czytamy w Wystąpieniu Pokontrolnym.

Muzeum zapłaciło też pełny abonament miesięczny tj. 1500 zł za pielęgnację zielonych ścian. Z tym, że rozpoczęto wykonanie usługi w dniu 22.02.2019 i trwało to do 28.02.2019 – co jest okresem krótszym niż miesiąc.

– Z przedstawionej oferty Wykonawcy, jak i zapisów zawartej z Wykonawcą umowy wynika, że wynagrodzenie wykonawcy ustalone jako ryczałtowe dotyczyć miało okresów miesięcznych. Zapis oferty wybranego w przedmiotowym postępowaniu wykonawcy wprost odnosi się do „wyceny miesięcznej pielęgnacji zielonych ścian”, określonej na 1 500,00 zł netto. Pozostałe faktury wystawiono na podstawie protokołów odbioru dokumentujących wykonanie prac w okresie pełnego miesiąca – czytamy w dokumencie przygotowanym przez kontrolujących.

Muzeum miało też naruszyć swoje wewnętrzne regulacje odnośnie braku sporządzenia stosownych protokołów postępowania do zamówień udzielonych w 2019 r. na zakup kwiatów i wiązanek okolicznościowych. Chodzi o kwotę 13.000 zł netto. Podobnie gdy wynajęto jednemu kontrahentowi salę bez podpisania z nim umowy. W przypadku 20 umów nie udokumentowano sprawdzenia stanu przedmiotu najmu w formie  protokołu zdawczo-odbiorczego.

W 17 przypadkach w umowach najmu znajdowały się inne zasady opłat za najem, niż wynikające z Regulaminu zasad i terminów regulowania należności z tytułu najmu.

Niszczone wystawy

Jeden chyba z najcięższych zarzutów względem dyrekcji Muzeum Śląskiego, to jest to co się działo z wystawami po ich zakończeniu.

– Brak należytego nadzoru nad mieniem jednostki w zakresie dysponowania elementami demontowanych wystaw czasowych zarówno tych przekazywanych do magazynu jak i tych przekazywanych do utylizacji – zarzucają kontrolujący dyrekcji. Powołują się tutaj na 5 umów o wartości od 196 tys. zł do nawet 938 tys. zł. W założeniu deponowane w magazynie wystawy miały być ponownie składane.

Natomiast wystawy były w całości lub częściowo utylizowane, ale pojawił się problem z dokumentami, które by wskazywały, że faktycznie wystawy były niszczone. Przykładem obrazującym sprawę jest choćby umowa 91/17 z dnia 22.02.2017 r. na kwotę 356 700,00 zł brutto.

– W przypadku umowy nr 91/17 z dnia 22.02.2017 r. całość wykonanych elementów wystawy została zutylizowana, przy czym brak jest jakichkolwiek dokumentów potwierdzających ten fakt – czytamy w wynikach kontroli. – W przypadku pozostałych umów część elementów wystaw została zdeponowana w magazynach Muzeum, a pozostałe elementy przekazano do utylizacji, przy czym tylko w przypadku umowy nr 99/19 z dnia 01.02.2019 r. (umowa o wartości ponad 938 tys. zł brutto – red.) przekazanie do utylizacji potwierdza stosowny dokument. Jak wynika z wyjaśnień Dyrektora Muzeum na zdeponowane w magazynach elementy powystawowe składały się m.in.: gabloty, oświetlenie, pufy, makiety, stojaki z plexy, blacha, mikroskopy, krzesła, klosze, metalowe elementy konstrukcyjne, postumenty, ścianki scenograficzne – widniej w dokumencie.

To jednak nie wszystko, bo jak się okazało Muzeum nie ma dokumentów obrazujących co dokładnie zostało zutylizowane, a co trafiło do magazynu.

– Ponadto brak jest dokumentacji wskazującej na podejmowanie działań zmierzających do racjonalnego rozdysponowania elementów powystawowych, w tym do uzyskania ewentualnych przychodów z mienia pozostającego po wystawach.

Muzeum Śląskie w tym przypadku złożyło swoje wyjaśnienia:

Muzeum Śląskie nie prowadzi księgi materiałowej na potrzeby ewidencji odpadów powystawowych. Od października 2019 jest prowadzony testowy program mający na celu ewidencjonowanie elementów powystawowych w formie elektronicznej. Do tej pory działania w tym zakresie opierały się na doświadczeniu i dobrych praktykach wypracowanych przez Muzeum Śląskie od 1984 roku”.

To tylko niektóre przykłady podane w wynikach kontroli. Po zapoznaniu się z całością dokumentu Zarząd Województwa Śląskiego zdecydował o wszczęciu postępowania zmierzającego do rozwiązania umowy z dyrektor Alicją Knast. Do tego będzie potrzebna m.in. zgoda Ministerstwa Kultury i Dziedzictwa Narodowego.

Nieoficjalnie wiadomo, że Urząd Marszałkowski jest również w posiadaniu audytu przeprowadzonego w Muzeum Śląskim. Jego wyniki również mają być niekorzystne dla dyrekcji placówki.

Reklama

10 KOMENTARZE

  1. tragedia – grajdoł za pieniądze niczyje. Nepotyzm i kolesiostwo. Muzeum Śląskie otrzymało certyfikat green key – dobre a nie wie gdzie utylizuje śmieci za grubą kasę. Wystawy czasowe kilka miesięcy a potem idzie to wszystko gdzieś tam do wywalenia na śmietnik? Taka kosztowna jednorazówka za publiczne pieniądze. Takie placówki powinny być pod szczególnym nadzorem – dyscyplina finansowa – jeden z drugim myśli że jak kasa publiczna to może sobie z nią robić co chce.
    A te tony wywalanego papieru czy dziesiątki kubków plastikowych – na prawdę przyczyniły się do otrzymania certyfikatu green key?
    Ściema totalna dla gawiedzi.
    Podróże służbowe – też warto sprawdzić czy istotnie wpływa to na coś poza wycieczką za pieniądze podatnika. Czy aby tylko pani dyrektor powinna zostać odwołana ?

  2. Ktoś w to wierzy? Przecież to kolejna prowokacja PIS-u w dążeniu do przejęcia władzy gdzie tylko się da i ustawienia swoich. Pamiętają jak przekupili Kałużę w urzędzie marszałkowskim?

    a muzeum jest rewelacyjne, szkoda, bo wygląda na to że już niedługo, wkrótce będziecie mieli wystawy o Kaczorach.

    • tak bronić można każdego – na pewno winni są inni (bo polityka bo pis bo inna opcja). Wymieniono zarzuty pokontrolne – bardzo poważnie wyglądają. Nie wystarczy pomówienie a potrzeba dowodów. i te są . Rachunkowość nie jest pisowska ani po wska – nie zgadza się kasa to się nie zgadza.

  3. Muzeum Śląskie, to duża instytucja, gdzie umowa na milion złotych jest wadliwie zrobiona. Za błędy pracowników odpowiada dyrektor. Nota bene prawie milion za utylizację czy to nie brzmi kosmicznie? Kasa wypływała potężnym strumieniem.

  4. I bardzo dobrze że wreszcie ktoś zajął się tym co się dzieje w Muzeum Śląskim.Jako były pracownik tej instytucji dobrze znam tamtejsze stosunkio. Kumoterstwo i protekcjonizm na niebywałą skalę. Pani dyrektor zatrudniała swoich znajomków którym na dzien dobry dawała pensję ,jakich nie mieli nawet najstarsi wiekiem ,stażem i stanowiskiem pracownicy. Starszych , doświadczonych pracowników usuwało się w kąt,lekceważyło na każdym kroku. Nic dziwnego,ze wielu po prostu odeszło nie mogąc pogodzić się z takim stanem rzeczy. Warto przy okazji przyjrzeć się rotacji kadr w tej instytucji.

    • Znam temat z drugiej ręki co prawda ale słyszałem, że rotacja kadr jest niebywała i że aby przedłużyć umowę to trzeba zanieść prośbę i uzasadnić na 1 stronę że jest fajnie, super i w ogóle niesamowita instytucja. A tu widać że ładnie na zewnątrz tylko.

    • Zbyt dużo pracowników jest zatrudnionych w Muzeum, tak jak znana nam p.Marta. Później się w pracy nudzi, zasoby ludzkie można śmiało skorygować.

  5. Ci co nie wiedzą – mówią (piszą). Ci co wiedzą – milczą.
    A może wystarczy zapytać czy różnice stawek wynajmu nie były przypadkiem preferencyjne dla samego współwłaściciela Muzeum, który teraz sam podnosi to głośno jako jeden z zarzutów?
    Schiz? Eee…

ZOSTAW ODPOWIEDŹ

Please enter your comment!
Please enter your name here

Solve : *
30 − 26 =


Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.