foto: GKS Katowice
Reklama

GieKSa niespodziewanie przegrała z Unią Oświęcim 5:2. Po dwóch meczach w ćwierćfinale play-off jest więc remis 1:1.

W składzie GieKSy zobaczyliśmy wracającego po długiej kontuzji Cakajika. Ponownie zabrakło za to Devecki oraz ukaranego odsunięciem od trzech spotkań Wanackiego. Choć przewagę na lodzie od początku posiadali katowiczanie, to jednak widać było że grająca z dużą determinacją Unia nie zamierza tanio sprzedać swojej skóry. Podopieczni trenera Toma Coolena długo nie potrafili pokonać Fikrta, nie wykorzystując m.in. trzech momentów gry w przewadze. Co nie wychodziło gościom, dokonali w 11. min. gospodarze. Co prawda Lindskoug obronił strzał napastnika Unii, ale przy dobitce Malickiego był już bez szans. Od tego momentu przewaga katowiczan jeszcze się powiększyła i w 19. min. w końcu udało im się doprowadzić do remisu. Strzelcem wyrównującego gola został Pasiut, który wykorzystał podanie Wronki.

Reklama

Druga odsłona zaczęła się od kary dla oświęcimian (już czwartej) podczas której Trójkolorowi po raz kolejny zagrali kiepsko, przez całe dwie minuty nie oddając ani jednego strzału na bramkę. Chwilę później gospodarze przeprowadzili szybki kontratak zakończony drugim trafieniem Malickiego. GieKSa mogła odpowiedzieć już kilkadziesiąt sekund później, ale uderzenie Fraszki trafiło w słupek. W 28. min. było już jednak 2:2. Tym razem katowiczanom udało się wykorzystać grę w przewadze, a autorem bramki został ponownie Pasiut. Radość przyjezdnych nie trwała jednak długo, już po chwili bowiem Kowalówka po raz trzeci w tym spotkaniu pokonał Lindskouga. GieKSa dążyła do wyrównania i kilka razy była bliska szczęścia (m.in. sytuacja sam na sam Fraszki i słupek Starzyńskiego), ale nie potrafiła zaskoczyć dobrze dzisiaj dysponowanego Fikrta. W końcówce jedna z kontr Unii zakończyła się za to golem Wanata i po dwóch tercjach gospodarze niespodziewanie prowadzili 4:2.

W ostatniej odsłonie Trójkolorowi potrzebowali dwie bramki, żeby wyrównać losy pojedynku. Było to jednak najsłabsze 20 minut w ich wykonaniu i rzadko udawało im się poważniej zagrozić golkiperowi Unii. Dużo większe zagrożenie pod bramką stwarzali za to oświęcimianie, którzy w 4. min. po raz piąty umieścili krążek w siatce. Bramka została zdobyta jednak łyżwą i nie została uznana przez sędziów. Licznie zgromadzeni kibice doczekali się jednak piątego trafienia swoich pupili. Bramkę, która przypieczętowała losy pojedynku, zdobył w końcówce Themar, który umieścił gumę w pustej bramce, opuszczoną kilkadziesiąt sekund wcześniej przez golkipera GKS-u.

Ostatecznie mecz skończył się zasłużonym zwycięstwem Unii 5:2, która tym samym wyrównała stan pojedynku z GieKSą na 1:1. Kolejne spotkanie obu drużyn odbędzie w najbliższy czwartek w Satelicie.

Unia Oświęcim – TAURON KH GKS Katowice 5:2 (1:1, 3:1, 1:0)

1:0 Patryk Malicki (Dariusz Grusza, Dariusz Wanat) 10:43
1:1 Grzegorz Pasiut (Damian Tomasik, Patryk Wronka) 18:07
2:1 Patryk Malicki (Damian Piotrowicz, Kamil Paszek) 22:54
2:2 Grzegorz Pasiut (Tomasz Malasiński, Damian Tomasik) 27:33 5/4
3:2 Sebastian Kowalówka (Jakub Saur, Iiro Vehmanen) 28:29
4:2 Dariusz Wanat (Peter Bezuska, Dariusz Gruszka) 38:49
5:2 Andrej Themar (Dariusz Wanat) 58:18

Unia Oświęcim: Fikrt (Lipiński) – Vehmanen, Saur, Tabacek, Kiiholma, Themar – Bezuska, Konig, Adamus, Trandin, Przygodzki – A. Kowalówka, Maciejewski, Piotrowicz, Danecek, S. Kowalówka – Noworyta, Paszek, Malicki, Wanat, Gruszka.

TAURON KH GKS Katowice: Lindskoug (Kieler) – Jyrkkio, Tuhkanen, Łopuski, Rohtla, Laakkonen – Jass, Cakajik, Malasiński, Pasiut, Wronka – Tomasik, Krawczyk, Urbanowicz, Sawicki, Strzyżowski – Skokan, Krężołek, Fraszko, Starzyński, Yashin.

Reklama

ZOSTAW ODPOWIEDŹ

Please enter your comment!
Please enter your name here

Solve : *
5 + 4 =


Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.