34-latek informował o bombie w Izbie Wytrzeźwień: Katowicka policja zatrzymała 34-latka, który telefonicznie informował o podłożeniu bomby w Izbie Wytrzeźwień. Mężczyzna nie sprecyzował, w której przez co uruchomił lawinę działań operacyjnych w regionie. Jak się okazało, bomby nigdzie nie znaleziono ale udało się namierzyć żartownisia – ten przyznał się już do winy. Być może będzie musiał zapłacić za akcję poszukiwania ładunków wybuchowych w kilku miastach na śląsku. Mężczyźnie grozi nawet 8 lat więzienia.
Zgłoszenia o bombie 34-letni – jak się później okazało mieszkaniec Częstochowy – dokonał we wrześniu 2016 roku.
– Na numer alarmowy Wojewódzkiego Centrum Powiadamiania Ratunkowego zadzwonił mężczyzna i powiedział: „ bomba w izbie wytrzeźwień”. Mężczyzna nie wskazał konkretnego miejsca. Alarm bombowy postawił na nogi policję, inne służby ratunkowe, a także pracowników kilku izb wytrzeźwień w województwie śląskim – mówi Aneta Orman z katowickiej policji. – Po kilkugodzinnym sprawdzaniu budynków przez policyjnych pirotechników okazało się, że jest to fałszywy alarm bombowy. Nie znaleziono materiałów wybuchowych – dodaje.
Poszukiwania żartownisia rozpoczęli policjanci z Katowic i jak się okazało wpadli na trop mieszkańca Częstochowy, który mógł mieć związek ze sprawą. 34-latek został zatrzymany we wtorek, trafił do aresztu. Usłyszał zarzut wywołania alarmu bombowego, za co grozi nawet 8 lat więzienia.
Mężczyzna dobrowolnie poddał się karze, o jej wysokości zdecyduje sąd. Również sąd stwierdzi, czy mężczyzna będzie musiał zapłacić za przeprowadzone akcje poszukiwania ładunków wybuchowych w kilku miastach regionu. Obecnie policja robi konkretną wycenę kosztów, jednak jak się nieoficjalnie dowiedzieliśmy może chodzić nawet o kilkadziesiąt tysięcy złotych.
