foto: web.facebook.com/reklamakcja/
Reklama

Na początku listopada grupa miejskich aktywistów z Katowic złożyła wniosek w Urzędzie Miasta z prośbą o powołanie zespołu doradczo – inicjatywnego do spraw ładu przestrzennego. O to, jak z naukowego punktu widzenia wygląda kwestia wizualnego zanieczyszczenia przestrzeni miejskiej oraz jak na tym tle prezentują się Katowice, zapytaliśmy socjologa miasta, profesora Uniwersytetu Śląskiego Tomasza Nawrockiego.

WH: Kilka lat temu prowadził pan badania związane z wpływem reklamy zewnętrznej na stan wizualnego skażenia miast. Jakie były główne wnioski płynące z tych badań?

Reklama

Tomasz Nawrocki: Główne wnioski były oczywiste. Okazało się, że jest bardzo źle jeśli chodzi o stopień nasilenia skażenia przestrzeni miejskiej reklamami. Źle było w centrach miast, jeszcze gorzej w dzielnicach peryferyjnych. Mieliśmy do czynienia z chaosem reklamowym, który przyczyniał się do zatracania oryginalności miast, w których przeprowadzono badania (Katowice, Rybnik, Bielsko- Biała – przyp. red). Uderzały nas dzikie reklamy, które atakowały z każdej strony. Otrzymane wyniki nie były zbyt optymistyczne.

WH: Czy w pańskiej opinii coś się zmieniło na przestrzeni ostatnich kilku lat?

TN: Sądzę, że takie zmiany zachodzą. Trudno póki co określić, jakie skutki będzie miała ustawa krajobrazowa, natomiast nastąpiły pewne zmiany mentalne. Obserwuję coraz większą świadomość mieszkańców dotyczącą współodpowiedzialności za to, jak wyglądają centra miast, w których żyją. Pojawiły się coraz liczniejsze grupy aktywistów miejskich, które mówią wyraźne „NIE” takiemu skażeniu przestrzeni.

Co więcej, do władz powoli zaczyna docierać to, że także i one odpowiedzialne są za to, jak ta przestrzeń wygląda. Póki co, działania podejmowane przez samorządy lokalne nie są wystarczające w skali globalnej, ale coraz częściej podejmuje się dyskusje na tematy związane z zagadnieniami dotyczącymi ładu przestrzennego, których rezultatem są już pierwsze konkretne działania. Przestało być już oczywiste, że z przestrzenią możemy zrobić wszystko, co tylko chcemy. Oczywiście nie oznacza to, że już jest dobrze, wystarczy się przejść na spacer chociażby ulicą 3 Maja, aby zobaczyć, jaki chaos tam panuje. Urzędnicy miejscy, którzy drobiazgowo pilnują każdego ogródka przy knajpie, pozwalają na totalną samowolę dotyczącą szyldów reklamowych i ogłoszeń znajdujących się w przestrzeni publicznej.

WH: Spacerując po Katowicach mogę zaobserwować to, jak reklamy wkraczają w miejsca „sacrum”. W ścisłym centrum Katowic bez problemu można znaleźć reklamy na elewacjach cmentarzy, teatrów, kościołów, uczelni lub też muzeów. Czy mamy do czynienia z inwazją tego typu reklam w tych miejscach?

TN: Badania które prowadziłem przed laty wyraźnie pokazały, iż mieszkańcy nie życzą sobie reklam w takich miejscach. Ekspansja zarówno „dzikiej”, jak i oficjalnej reklamy, idzie w takim kierunku, że nie szanuje się takich miejsc. Przykładami mogą być m.in. płot cmentarza przy ul. Francuskiej czy bezpośrednie sąsiedztwo kościoła ewangelickiego przy ul. Warszawskiej. Moim zdaniem reklamy nie powinny znajdować się w takich miejscach. Smutne jest też to, że mamy także do czynienia z inwazją reklamy na budynkach uniwersyteckich, czy też budynkach Teatru Śląskiego. Miejsca te powinne być wolne od reklam. Takie instytucje nie powinny być kojarzone z zanieczyszczeniem przestrzeni miejskiej Katowic.

WH: Czy widzi pan jakieś pozytywne strony reklam?

TN: Ja nie jestem wrogiem reklamy. Reklama jest elementem naszego życia i nie należy jej całkowicie zakazywać, co nie oznacza jednak, że ma ona nie szanować pewnych przestrzeni i że ma być wszędzie obecna. Ważne jest, by znaleźć złoty środek. Dla przykładu, zdjęcia z brazylijskich miast, w których zakazano reklamy, pokazują, iż ta przestrzeń jest przestrzenią w pewien sposób smutną. Kluczowa jest refleksja nad tym, gdzie reklamy powinny być lokalizowane oraz jakie wymogi jakościowe muszą spełniać. Mamy nie tylko problem z „oficjalną” reklamą, która szpeci nasze miasta, ale także z tą nielegalną, która tworzy pewnego rodzaju „korzuch”. Gołym okiem widać, że władze śląskich i zagłębiowskich miast nie potrafią sobie z tym poradzić. Władze powinny zadbać o to, by reklama była obecna w przestrzeni w sposób cywilizowany.

Reklama

ZOSTAW ODPOWIEDŹ

Please enter your comment!
Please enter your name here

Solve : *
7 − 6 =


Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.