Reklama

W pierwszej połowie lipca na rynku w katowickim Nikiszowcu odbył się ArtJarmark – jedna z najważniejszych imprez organizowanych w ramach Międzynarodowego Festiwalu Sztuki Naiwnej Art Naif Festiwal. Na odwiedzających czekało mnóstwo atrakcji: zwiedzanie Nikiszowca z przewodnikiem, wystawa obrazów Grupy Janowskiej przedstawiających Katowice, koncerty, a także klauni, zapewniający rozrywkę najmłodszym.

Jarmark był jednak przede wszystkim okazją do spotkania z ludźmi pasji – malarzami nieprofesjonalnymi, rzeźbiarzami i rękodzielnikami. Poniżej prezentujemy rozmowę z Agnieszką Chróścicką-Kaczmarek, z „Bieszczadowni” – pracowni ceramiki i rękodzieła z Sosnowca. Rozmawia Szymon Kosek.

Reklama

Dlaczego Biesczadownia?

Bo kochamy Bieszczady, mamy nadzieję, że kiedyś tam zamieszkamy. Będziemy hodować owce, robić anioły, oscypki, te sprawy.

Czym się zajmowaliście, zanim zainteresowała Was ceramika?

Pracowałam w sześciu różnych miejscach, między innymi w sklepie odzieżowym, monopolowym, w sądzie przy księgach wieczystych. Mój mąż wciąż pracuje przy obróbce dla górnictwa, ale cały czas mi towarzyszy. O, proszę, na przykład te podstawki zrobił.

Jak to się stało? Pasja przyszła niespodziewanie, czy myśleliście o tym już od dłuższego czasu?

Zawsze sprawiało mi przyjemność wykonywanie różnych rzeczy: dłubanie, malowanie, skręcanie, szycie, modyfikowanie. A glina przyszła do nas nagle. Właściwie popchnął mnie do niej mąż i okazało się, że to świetna forma wyrazu. Jest uległa, wystarczy ją tylko dotknąć, jedynym ograniczeniem jest pomysł.

Dlaczego nie zrobiliście tak, jak wszyscy? Nie woleliście zostać prawnikami albo ekonomistami? Takim podobno w życiu łatwiej.

Naszym zdaniem najważniejsze w życiu jest to, żeby żyło się dobrze, a dobrze wcale nie znaczy bogato. Znacznie ważniejszy jest spokój psychiczny.

Jak długo już się tym zajmujecie?

W sierpniu będziemy obchodzić drugie urodziny. Ale możemy już pochwalić się pierwszymi sukcesami! W czerwcu byliśmy na 18 Wystawie Twórców Ludowych i Rzemiosła Artystycznego Pogranicza Polsko-Czeskiego w Prudniku. Nie liczyłam, ilu było wystawców, ale podobno trzystu. No i spośród tych trzystu to my dostaliśmy nagrodę za „Najciekawsze Stoisko Wystawowe”. Natomiast w czerwcu na Jarmarku Rzemiosła i Rękodzieła w Będzinie dostaliśmy nagrodę za naszego anioła „Gryfną Frelkę”.

I kiedy te Bieszczady?

Optymistycznie? Za pięć lat. Ale już się przygotowujemy, uczymy się ekologicznej uprawy owoców i warzyw, umiem już też robić przetwory. W końcu w zimie dobrze by było mieć do jedzenia coś oprócz ziemniaków (śmiech).

Reklama

ZOSTAW ODPOWIEDŹ

Please enter your comment!
Please enter your name here

Solve : *
27 − 25 =


Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.