Jędrzej Madej
Reklama

Poniżej prezentujemy wywiad z Jędrzejem Madejem, 21-letnim studentem prawa Uniwersytetu Śląskiego, który jest kapitanem drużyny AZS Legion Katowice, grającej w drugiej lidze lacrosse. Madej podczas wywiadu opowiada o swojej pasji, jaką jest uprawianie lacrosse, niszowej w Polsce dyscypliny sportowej.

Grzegorz Wójkowski: Powiedz mi proszę na początek, co właściwie oznacza słowo lacrosse, bo brzmi ono tajemniczo.

Reklama

Jędrzej Madej: Słowo lacrosse pochodzi z języka francuskiego i oznacza zakrzywiony kij.

GW: Skąd się u ciebie w ogóle wziął pomysł na uprawianie tej dyscypliny?

JM: Od dzieciństwa interesowałem się sportem i amatorsko uprawiałem wiele różnych dyscyplin, m.in. piłkę nożną, siatkówkę czy tenis. Nigdy jednak nie grałem w żadnym klubie. W liceum razem z kolegą pomyśleliśmy, że warto znaleźć jakiś zespół uprawiający mniej popularną dyscypliną sportu, gdzie można by się sprawdzić. Kolega zobaczył w Internecie ogłoszenie o poszukiwaniu zawodników do drużyny lacrosse AZS Legion Katowice i namówił mnie do tego, żebyśmy razem poszli na trening i spróbowali.

GW: Od razu wiedziałeś, że to jest sport dla ciebie?

JM: Tak. Już na pierwszym treningu mocno się wkręciłem i tak zostało do dzisiaj, a moja przygoda z lacrosse trwa obecnie 2,5 roku.

GW: A sam klub długo istnieje?

JM: Za datę założenia uznaje się marzec 2010 r., więc w tym roku obchodziliśmy piąte urodziny Legionu.

GW: Jaka była geneza powstania klubu? Nie jest to popularna dyscyplina w naszym kraju.

JM: Legion założył nasz obecny kierownik klubu Maciek Bożek. Jako wielki fan hokeja na lodzie dowiedział się kiedyś, że niektórzy zawodnicy grający w NHL w przerwie między rozgrywkami pogrywają sobie dla rozrywki w lacrosse. Gdy zobaczył na czym to polega, to pomyślał, że musi ten sport wypróbować na własnej skórze. Jakieś 3 miesiące przed oficjalnym założeniem klubu zakupił 3 kije oraz 6 piłek. Tym samym stwierdził, że zrobi z tego drużynę amatorką. Początkową nie planował walczyć z nią o najwyższe laury. Miał to być w założeniu klub dla jego znajomych, którzy mogli w wolnej chwili się poruszać i zająć się czymś wyjątkowym. Z czasem jednak zaczęło się pojawiać coraz to więcej nowych osób, zespół zaczął się rozrastać. Po jakimś czasie, jako pracownik Uniwersytetu Śląskiego, stwierdził, że skoro większość trenujących osób są studenci, to jego obowiązkiem jest pociągnięcie tego dalej. Niedługo później weszliśmy w poczet sekcji AZS UŚ.

GW: Ilu zawodników gra w klubie?

JM: Lacrosse jest jeszcze bardzo niszowym sportem w naszym kraju, więc jak na razie jesteśmy w sytuacji, kiedy każda osoba chętna do rozpoczęcia treningów, jest mile widziana. W grupie osób, które są brane pod uwagę przy ustalaniu składu na dany mecz, jest obecnie około 25 osób. Poza tym jest jeszcze grupa osób związanych z klubem, która nie jest zawodnikami. Nasz kierownik, o którym wspominałem wcześniej, sekcja żeńska, grono kibiców i innych osób, które nas wpierają.

GW: Kilka razy widziałem wasze ogłoszenia o poszukiwaniu zawodniczek do sekcji żeńskiej. Macie skompletowaną całą drużynę kobiecą?

JM: Niestety nie. Obecnie w regularnych treningach uczestniczy 3-4 dziewczyny, a wyjściowy skład w żeńskiej odmianie lacrosse liczy 11 osób. Drużyny więc nie mamy, ale cały czas szukamy zainteresowanych osób, mamy sprzęt do żeńskiego lacrossa, więc wierzę, że w końcu uda nam się skompletować pełen skład.

GW: Jak często odbywają się wasze treningi?

JM: W tym sezonie treningi odbywają się regularnie trzy razy w tygodniu. Podczas przerwy wakacyjnej częstotliwość zajęć jest oczywiście mniejsza.

GW: Gdzie odbywają się wasze treningi?

JM: Treningi wtorkowe odbywają się na boisku przy ulicy Gliwickiej 214, jest to orlik w dzielnicy Załęże. Czwartkowe zajęcia mają miejsce w sali gimnastycznej rektoratu Uniwersytetu Śląskiego, a niedzielne na obiekcie sportowym „Rapid”. Zimą natomiast wszystkie treningi odbywają się na pod dachem w różnych halach na terenie Katowic.

GW: Domyślam się, że nie zarabiasz na uprawianiu lacrosse. A czy udaje ci się do tego nie dopłacać?

JM: Niestety, jak na razie klub utrzymuje się głównie ze składek członkowskich płaconych przez zawodników. Cały czas próbujemy szukać jakiegoś wsparcia z zewnątrz, ale jak dotychczas nam się to nie udaje, choć pieniądze, jakich potrzebujemy, nie są duże. Nie chodzi nam bowiem o to, żeby zarabiać, ale żeby móc opłacić wyjazdy na turnieje czy potrzebny sprzęt. Do tego doliczyć jeszcze trzeba wynajmowanie obiektów sportowych, choć muszę podkreślić, że dzięki temu, że wchodzimy w skład AZS-u, mamy duże zniżki, więc nie są to na szczęście duże pieniądze.

GW: A czy mógłbyś coś więcej powiedzieć na temat sprzętu, jaki używacie oraz jego cen.

JM: W męskim lacrossie podstawowym elementem wyposażenia każdego zawodnika jest kij. Poza tym trzeba mieć także specjalne rękawice oraz kask. Dodatkowo wielu zawodników różne miejsca ciała zakrywa ochraniaczami. Jeśli chodzi o ceny, to przykładowo dobry kij można kupić za jakieś 30 euro, a rękawice za 35 euro. Chcę jednak podkreślić, że Legion dysponuje sprzętem i jeśli ktoś chce spróbować swoich sił w lacrosse, to my takiej osobie sprzęt wynajmujemy za darmo. Dopiero, gdy ktoś zdecyduje się zostać w drużynie, wtedy musi kupić sobie własne wyposażenie.

GW: Podajesz ceny w euro, w Polsce nie da się kupić potrzebnego sprzętu?

JM: Ostatnio już tak. Wcześniej trzeba było zaopatrywać się w Stanach Zjednoczonych bądź w Niemczech.

GW: Jak często rozgrywacie mecze w innych miastach Polski?

JM: System rozgrywek w drugiej lidze lacrossa jest tak zorganizowany, żeby nie trzeba było często jeździć, bo to generuje koszty, na które drużyny nie mają pieniędzy. Poza Legionem w lidze występują zespoły z Łodzi, Trójmiasta, Lublina i Wrocławia. Do każdego z tych miejsc musimy dojechać raz w sezonie, a więc w sumie mamy cztery wyjazdy w roku. Do tego każdy zespół dwa razy w sezonie organizuje turniej we własnym mieście. To też wiąże się z wydatkowaniem środków, bo gospodarz turnieju musi opłacić sędziów, napoje dla drużyn przyjezdnych i wsparcie medyczne.

GW: A jak wygląda sytuacja w innych polskich zespołach. Czy jest jakaś drużyna, gdzie zawodnicy zarabiają pieniądze za swoją grę?

JM: Z tego co mi wiadomo, to nie. Kilka zespołów pozyskuje z zewnątrz pieniądze, ale dzięki temu ewentualnie udaje im się do swojej pasji dużo nie dopłacać.

GW: A czy istnieje reprezentacja Polski w lacrosse?

JM: Tak. Choć lacrosse jest w naszym kraju obecny dopiero od 2007 r., to nasza reprezentacja już dwa razy grała w mistrzostwach świata. Pierwszy raz w 2010 r. w Manchesterze, a w 2014 r. w Denver. Warto podkreślić, że w ubiegłym roku Polacy zajęli miejsce w drugiej dziesiątce, a w zawodach brało udział 38 zespołów. Obecnie reprezentacja przygotowuje się do mistrzostw Europy, które odbędą się w 2016 r. na Węgrzech.

GW: Widzę, że chociaż to sport niszowy, to jednak istnieje w wielu krajach. A czy gdzieś lacrosse jest sportem zawodowym, czy wszędzie, tak jak u nas, jest amatorski?

JM: Jeśli mówimy o zawodowstwie w lacrosse, to przede wszystkim trzeba wspomnieć o Kanadzie, gdzie jest to jeden ze sportów narodowych oraz o Stanach Zjednoczonych. W Ameryce istnieją ligi zawodowe, choć oczywiście zawodnicy nie zarabiają takich pieniędzy, jak w piłce nożnej, futbolu amerykańskim czy koszykówce. Chociaż największa gwiazda lacrosse Paul Rabil ma m.in. podpisaną umowę reklamową z firmą Red Bull i na pewno zarabia nie mało.

GW: A jak długo trwa kariera zawodnika w lacrosse? Wydaje się, że to bardzo obciążający sport.

JM: Trudno to powiedzieć. Są osoby, które kończą karierę w wieku 30 lat, a są i takie, które grają znacznie dłużej. W polskiej lidze jest niższy poziom niż w Kanadzie, USA, Autralii czy Japonii, a do tego mniejsza konkurencja. Jeśli ktoś jest więc osobą wysportowaną, to spokojnie może grać nawet do czterdziestki.

GW: Na zakończenie powiedz proszę, jak zachęciłbyś naszych czytelników do uprawiania lacrosse?

JM: Lacrosse jest sportem dynamicznym i kontaktowym, dzięki czemu jest bardzo widowiskowy. Poza tym jest to w Polsce dyscyplina bardzo młoda, przez co stwarza szansę gry w najwyższej klasie rozgrywkowej. Legion gra obecnie w drugiej lidze, ale walczymy o awans do pierwszej i wierzymy, że w przyszłym sezonie będziemy rywalizować z najlepszymi ekipami w naszym kraju.

Reklama

1 Komentarz

ZOSTAW ODPOWIEDŹ

Please enter your comment!
Please enter your name here

Solve : *
14 + 4 =


Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.