FOTO: Paweł Wyszomirski
Reklama

Poniżej przedstawiamy wywiad z Pawłem Wyszomirskim, społecznikiem związanym z Fundacją Napraw Sobie Miasto i Stowarzyszeniem Centrum Szkoleń i Rozwoju Osobistego MERITUM. Paweł Wyszomirski podczas rozmowy opowiada o realizowanych projektach i o tym, jak zmienia Katowice i angażuje mieszkańców w działania na rzecz miasta.

Rowerowe Katowice

Reklama

Grzegorz Wójkowski: Na początek chciałbym cię zapytać o działania pod nazwą „Rowerowe Katowice”, które od kilku lat mają miejsce w naszym mieście. Powiedz proszę, jaki był początek tej inicjatywy?

Paweł Wyszomirski: Jako Fundacja Napraw Sobie Miasto złożyliśmy kilka lat temu uwagi do planu zagospodarowania przestrzennego części Alei Korfantego. Jedna z uwag dotyczyła postawienia stojaków rowerowych przy wejściach do budynków, które były tam planowane. W odpowiedzi urząd miasta odpisał, że stojaki rowerowe zostaną uwzględnione, ale z tyłu budynków, bo aleja jest zbyt reprezentacyjnym miejscem na to, żeby ustawiać je na froncie. Czytając pismo z urzędu zdałem sobie sprawę, że możemy składać kolejne propozycje i bić się o każdy stojak z osobna, ale możemy także poszukać jakiegoś rozwiązania systemowego, które sprawdza się w innych polskich miastach, m.in. we Wrocławiu czy w Krakowie, a więc właśnie stworzenia polityki rowerowej. W takim dokumencie napisane jest, gdzie i jak powinny być montowane stojaki, w jaki sposób mają powstawać nowe drogi, żeby uwzględniały interesy rowerzystów, a także skąd brać na to pieniądze.

GW: Wyprzedziłeś mocno moje kolejne pytanie. Może któryś z naszych czytelników także ma pomysł na systemowe rozwiązanie jakiegoś problemu i nie wie, jak się za to zabrać. Wróćmy więc jeszcze do początków. Uznałeś, że potrzebne są tu działania systemowe i co było dalej?

PW: Wspólnie z kilkunastoma organizacjami pozarządowymi z Katowic wystąpiliśmy do prezydenta o powołanie zespołu ds. polityki rowerowej. Warto zresztą w tym miejscu wspomnieć, że możliwość tworzenia takich ciał istnieje dzięki Stowarzyszeniu Bona Fides, które reprezentujesz.

GW: Dziękuję za miłe słowa. Wracając do rowerów, kiedy to miało miejsce?

PW: To było wiosną 2012 r. Ja początkowo zakładałem, że zespół będzie pracował 8-10 miesięcy, do czasu stworzenia polityki rowerowej, a później zostanie rozwiązany. Okazało się, że sam dokument udało się wypracować do stycznia 2013 r., ale potem zaczęły się z nim dziać różne dziwne rzeczy. Informowano nas, że trwają konsultacje dokumentu z Urzędem Wojewódzkim, które przeciągały się miesiącami, i ostatecznie został on przyjęty przez Radę Miasta w lutym tego roku.

GW: Co się znajduje w przyjętej polityce rowerowej miasta?

PW: To jest podstawowy dokument, który mówi, że należy najpierw zrobić inwentaryzację tego, co w mieście jest na chwilę obecną w obszarze transportu rowerowego. Trzeba więc policzyć ilość i długość dróg i ścieżek rowerowych, sprawdzić, w jakim są stanie. Kolejną kwestią jest zaplanowanie zmian w interesującym nas obszarze na przestrzeni najbliższych czterech lat. Żeby nie były to jedynie pobożne życzenia, w dokumencie zapisane są twarde wskaźniki dotyczące przykładowo liczby rowerzystów czy długości ścieżek. Dzięki temu zarówno urzędnicy, jak i rowerzyści, będą mogli monitorować postępy wdrażania polityki rowerowej w mieście. W dokumencie zapisano także konieczność utworzenia w urzędzie stanowiska ds. polityki rowerowej. Osoba taka kolokwialnie nazywana jest oficerem rowerowym.

GW: Takie stanowisko zostało już utworzone?

PW: Tak

GW: Dokument obowiązuje już prawie pół roku. Czy dostrzegasz już jakieś zmiany?

PW: Mnie od samego początku zależało na tym, żeby dzięki pracy zespołu i stworzeniu polityki rowerowej zmienić sposób myślenia katowickich urzędników. Chodzi o to, żeby przy planowaniu szlaków komunikacyjnych nie wychodzili z założenia, że najważniejsze są zawsze samochody, a wręcz odwrotnie – priorytetem powinni być rowerzyści i transport publiczny, bo tylko w ten sposób da się rozwiązać największy według mnie problem Katowic czyli transport. W ostatnim czasie różne rzeczy udało się w tej sprawie osiągnąć, ale jest to wynikiem tego, że część inwestycji przekazywana była do konsultacji z zespołem i my składaliśmy do nich nasze uwagi i propozycje.

GW: Możesz podać jakieś przykłady?

PW: Przykładem może być pierwsza śluza rowerowa, która powstała przy ul. Drozdów czy część dróg, które powstały przy ul. Panewnickiej w kierunku Rudy Śląskiej. Obecnie przy Teatrze Rialto powstaje nowy rozjazd przyjazny dla rowerzystów na ul. Kościuszki i Poniatowskiego. Niestety w dalszym ciągu nie są to jednak działania systemowe, na których tak mi zależy. Sami urzędnicy nie zastanawiają się, jak takie rzeczy powinny być przygotowane, nie wybierają także projektantów pod kątem tworzenia dróg przyjaznych dla rowerów. Ograniczają się do proszenia nasz zespół o uwagi. Gdybyśmy jednak przestali istnieć, to znowu wszystko mogłoby wrócić do stanu wyjściowego sprzed kilku lat, a nie o to chodzi.

GW: Czyli powołanie oficera rowerowego także nic tu nie zmieniło?

PW: Paweł Sucheta, który objął to stanowisko, przygotowuje obecnie plan swojej pracy na najbliższe cztery lata. Sam jestem ciekaw, jak on będzie wyglądał. Problem jest taki, że Sucheta jest umocowany w wydziale sportu. W części miast oficer rowerowy zajmuje stanowisko pełnomocnika prezydenta. Uważam, że takie rozwiązanie byłoby dużo lepsze.

GW: Nie obawiasz się, że takie umocowanie oficera rowerowego może świadczyć o tym, że prezydent cały czas postrzega rower jako element spędzania wolnego czasu, a nie środek transportu?

PW: Dokładnie tak. Warto podkreślić, że takie ulokowanie będzie miało wiele negatywnych konsekwencji, począwszy od dostępu do informacji. Przecież naczelnik sportu, jego bezpośredni przełożony, nie zajmuje się ani transportem ani inwestycjami.

GW: A wracając do samego zespołu, powiedz mi proszę, czym się obecnie zajmuje?

PW: Polityka rowerowa, o której mówiliśmy, jest dokumentem nadrzędnym, a do niego powstają dwa dokumenty operacyjne. Pierwszym są standardy infrastruktury rowerowej czyli dokument, który określi, jak mają wyglądać nowo powstające ścieżki rowerowe. Drugim dokumentem, który obecnie powstaje, jest schemat ścieżek rowerowych w mieście, który ma połączyć wszystkie dzielnice z centrum miasta, a także poszczególne dzielnice ze sobą.

GW: Kiedy więc mieszkańcy Katowic mogą się spodziewać, że z każdej dzielnicy będą mogli bezpiecznie dojechać do centrum na rowerze?

PW: Też chciałbym znać odpowiedź na to pytanie. Plany, które jakiś czas temu przygotował magistrat mówiły o roku 2020, ale żeby tak się stało, to roczne inwestycje w infrastrukturę rowerową powinny być na poziomie 4-5 mln zł. W tym roku jednak przewidziane jest wydanie ok. 700 tys., a więc o wiele mniej niż jest to konieczne. Liczę, że program pana Suchety, o którym wcześniej wspominałem, będzie gotowy we wrześniu – październiku i wtedy zobaczymy, jakie są plany urzędu w tym obszarze.

Budżet Obywatelski

GW: No dobrze. Zostawmy więc już Rowerowe Katowice i porozmawiajmy trochę o budżecie obywatelskim w mieście, w opracowywanie którego także byłeś mocno zaangażowany od samego początku. Czy mógłbyś powiedzieć kilka słów o jego przygotowywaniu?

PW: Może zacznę od tego, że przed tym, jak z innymi organizacjami pozarządowymi wystąpiliśmy do prezydenta o stworzenie w Katowicach budżetu obywatelskiego, zastanawialiśmy się wiele miesięcy wewnątrz Fundacji Napraw Sobie Miasto, czy jest to odpowiedni czas na realizację w naszym mieście tego przedsięwzięcia. Uważaliśmy bowiem, że będzie na pewno wielką zmianą społeczną, gdy sami mieszkańcy będą mogli decydować, na co ma być przeznaczana część pieniędzy z budżetu. Po długich dyskusjach uznaliśmy, że warto się w te działania zaangażować.

GW: A jak wyglądała droga od zastanawiania się nad tym, czy warto wprowadzać budżet obywatelski, do momentu jego przyjęcia?

PW: Podobnie jak przy Rowerowych Katowicach. Wraz z kilkunastoma organizacjami zwróciliśmy się do prezydenta pod koniec 2012 r. o powołanie zespołu ds. opracowania zasad budżetu obywatelskiego. Prezydent przyjął naszą propozycję i zaczęliśmy pracę.

GW: I co było dalej?

PW: Tu także zszedł nam cały rok na dyskusje na ten temat, a zwłaszcza na oczekiwanie na kolejne spotkania, które odbywały się nawet z kilkumiesięcznymi przerwami. W końcu, na początku 2014 r., pojawił się regulamin zaproponowany przez prezydenta dotyczący tworzenia budżetu obywatelskiego w naszym mieście. Cały mechanizm ruszył zaś w maju.

GW: Jak oceniasz pierwszy etap procesu, który zakończył się 30 czerwca, czyli jego promocję i zbieranie propozycji mieszkańców.

PW: Uważam, że promocja budżetu była słaba. Tym bardziej jestem pozytywnie zaskoczony, że mimo wszystko mieszkańcy nie zawiedli i do urzędu spłynęło ponad 300 wniosków z wszystkich dzielnic miasta. Warto podkreślić, że dużo dobrej pracy wykonanej zostało przez katowickie organizacje pozarządowe i przez radnych jednostek pomocniczych, którzy różnymi kanałami przekazywali informacje o budżecie obywatelskim i zachęcali do składania wniosków. Minusem, o którym trzeba mówić głośno, jest to, że z powodu opieszałości urzędu mieszkańcy mieli bardzo mało czasu na składanie projektów. Skutek jest taki, że mało było możliwości organizowania spotkań w dzielnicach umożliwiających prowadzenie dyskusji pomiędzy mieszkańcami i dotyczących diagnozowania lokalnych potrzeb.

GW: Wspominałeś, że zastanawiając się nad ewentualnym wprowadzeniem budżetu obywatelskiego w Katowicach mieliście w fundacji wizję dużej zmiany społecznej. Czy teraz, po pierwszych tygodniach funkcjonowania tego mechanizmu, dostrzegasz ją?

PW: Na razie jest jeszcze za wcześnie, żeby o tym mówić. Najważniejsze jest teraz, żeby urzędnicy nie odrzucili większości projektów złożonych przez mieszkańców pod względem merytorycznym lub formalnym. Jeśli do wrześniowego głosowania zostanie pozytywnie zweryfikowanych 250 projektów, to będzie dobrze. Jeśli jednak jedynie kilkadziesiąt, to trudno będzie wytłumaczyć zawiedzionym osobom, czemu tak się stało. Kolejną kwestią będzie realizacja w 2015 r. projektów zaproponowanych przez mieszkańców. Jeśli sąsiedzi zobaczą, że pomysł pana Jana czy pani Jadwigi został zrealizowany, to w kolejnych latach chętniej się będą w ten proces włączali.

GW: Co według ciebie trzeba zmienić w regulaminie budżetu w kolejnych latach?

PW: Na razie mogę mówić głównie o tym etapie, który mamy już za sobą. Promocja procesu powinna zacząć się już 1 stycznia, a może nawet wcześniej. Poza tym, w dzielnicach powinny być organizowane spotkania, najlepiej mające formę warsztatów, na których mieszkańcy mogliby dyskutować na temat lokalnych problemów i propozycji, które pomogłyby je rozwiązać. Ważne jest także, żeby powstał zespół do monitorowania realizacji budżetu, w skład którego wchodziliby nie tylko urzędnicy, ale także przedstawiciele organizacji pozarządowych i radni dzielnicowi.

GW: Czy słyszałeś coś o planach utworzenia takiego zespołu?

PW: Niestety nie, a szkoda, bo najważniejszą rolę w budżecie obywatelskim mają sami mieszkańcy i praca nad jego udoskonaleniem bez głównych zainteresowanych nie ma większego sensu. Choć należy wspomnieć, że w przyjętych zasadach działania budżetu obywatelskiego w Katowicach jest zapis o stworzeniu takiego gremium społecznego.
TEDxRawaRiver

GW: OK, przejdźmy do kolejnego tematu, o którym chciałbym porozmawiać. Od kilku lat jesteś organizatorem przedsięwzięcia pod nazwą TEDxRawaRiver. Zanim do tego dojdziemy powiedz proszę, czym jest w ogóle TEDx.

PW: Jest to typ konferencji pochodzący ze Stanów Zjednoczonych, który zawojował świat. Już sama nazwa mówi, o czym są te konferencje. Litera T pochodzi od technologii, E to entertaiment czyli rozrywka i D to design. To są więc trzy główne tematy konferencji. Literka x oznacza zaś, że są to konferencje organizowane niezależnie. Obecnie konferencje TEDx odbywają się na całym świecie. Każda osoba, która uważa, że w miejscu, w którym mieszka, ludzie mają coś ciekawego do powiedzenia w tematach związanych z rozrywką, technologią i designem może wystąpić o licencję i zorganizować konferencję na swoim terenie.

GW: W Katowicach TEDx organizowany jest od kiedy?

PW: Od 2012 r.

GW: A czy mógłbyś przybliżyć naszym czytelnikom, czego dotyczyły dotychczasowe konferencje w Katowicach?

PW: Jak dotąd odbyły się dwie konferencje. Ważne jest podkreślenie, że nie były to sztywne konferencje, ale luźne wypowiedzi ciekawych osób na różne tematy, które jednak powiązane są ze sobą jakimś hasłem przewodnim. W 2012 r. takim hasłem było miasto 2.0, czyli miasto wzbogacone nie tylko o nowe technologie ale także aktywny udział mieszkańców. Każdy, kto ma aplikacje w swoim telefonie, może współtworzyć swoje miasto, przykładowo informując o przeszkodach w ruchu drogowym, oceniając puby itp. Te warstwy wzbogacają naszą wiedzę o tym, co się dzieje w mieście. Na tej konferencji występowali architekci Robert Konieczny i Tomasz Konior ale też np. historyk sztuki Irma Kozina czy Ola Oslislo, która mówiła, co jej zdaniem zabija polską kuchnię.

GW: A co się działo w 2013 r.?

PW: W zeszłym roku hasłem przewodnim był dysonans poznawczy czyli zjawisko z psychologii, którego jednak nie ograniczaliśmy tylko do sytuacji, gdy nasze zmysły nas oszukują i inaczej odbieramy to, co się rzeczywiście dzieje. Na tej konferencji naszymi gośćmi była m.in. założycielka gryfnie.com Klaudia Roksela, Dariusz Dyrda, który opowiadał o dysonansie poznawczym pomiędzy Polakami i Ślązakami, a także himalaista Krzysztof Wielicki, który opowiadał o zjawisku dysonansu poznawczego w wysokich górach.

GW: A co będzie hasłem przewodnik konferencji w tym roku i kiedy się odbędzie?

PW: Konferencja odbędzie się w listopadzie, a jej motyw przewodni to hasło Rośnij. Będziemy rozmawiać o tym, że Śląsk zmienia swoje oblicze i nie jest to już tylko region przemysłu ciężkiego. Z drugiej strony mowa będzie także o aspektach związanych z rozwojem osobistym.

GW: Kończąc temat konferencji TEDx powiedz mi proszę, co się dzieje z wnioskami, które padają podczas wystąpień. Czy one są gdzieś przekazywane?

PW: Przede wszystkim wszystkie wystąpienia są nagrywane i można je oglądać na stronie http://tedxrawariver.pl/. Jeśli chodzi o same wnioski, to jest właśnie coś, co od przyszłych konferencji będziemy chcieli zmienić. Naszym pomysłem jest zachęcenie uczestników konferencji, w tym także nas samych, jako organizatorów, do podejmowania różnych wyzwań. Jak już mówiłem hasłem listopadowej konferencji będzie Rośnij, więc tu ktoś może podjąć wyzwanie, że chce więcej biegać, a może inna osoba będzie chciała zaprosić swoich pięciu sąsiadów na kawę. Chodzi o to, żeby stawiać przed sobą jakieś wyzwania, czy to osobiste czy dotyczące społeczności, w której żyjemy.

eco21.pl

GW: Ostatnim projektem, o którym chciałbym porozmawiać jest projekt pod tajemniczą nazwą eco21.pl, który realizujesz razem ze Stowarzyszeniem Meritum. Czy mógłbyś coś więcej powiedzieć na ten temat?

PW: W ramach projektu najpierw zorganizowaliśmy szkołę trenerów dla 40 osób aktywnych w swoich społecznościach lokalnych z woj. śląskiego i małopolskiego. Ok. 20 absolwentów, którzy zakończyli szkołę, podjęło się zorganizowania własnych projektów mapowań.

GW: Czy mógłbyś wyjaśnić, na czym takie mapowania polegają?

PW: Chodzi o to, żeby najpierw zebrać informacje, które krążą wśród ludzi, a następnie na tej podstawie zaplanować jakieś działania.

GW: A czy mógłbyś podać jakieś przykłady, najlepiej z Katowic?

PW: Przykładowo w Kostuchnie powstała biegowa mapa Katowic, której celem było zebranie informacji od biegaczy na temat tras, którymi biegają w lasach murckowskich. Kolejnym krokiem, realizowanym wspólnie z nadleśnictwem, ma być wyznaczenie tras biegowych w lasach oraz ich oznakowanie. Innym przykładem jest rowerowy audyt. W ramach tego projektu wspólnie z mieszkańcami Katowic przez miesiąc zbieraliśmy informacje dotyczące problemów z infrastrukturą rowerową w Katowicach. Następnie te uwagi zostały przekazane do urzędu miasta.

Wybory samorządowe

GW: Kończąc naszą rozmowę chciałbym poruszyć jeszcze jeden temat, wyjątkowo nie związany z realizacją projektów. Za kilka miesięcy czekają nas wybory samorządowe i wielu społeczników często jest zapraszanych na listy wyborcze. Czy ty jesteś zainteresowany wystartowaniem na stanowisko radnego?

PW: W marcu w Fundacji Napraw Sobie Miasto rozmawialiśmy na ten temat i uznaliśmy wspólnie, że kandydowanie w wyborach nie jest naszą drogą i żaden z nas się na to nie zdecyduje. Chcemy zmieniać Katowice ale w inny sposób, nie angażując się w uprawianie polityki.

GW: Czyli mamy komunikat dla osób układających listy wyborcze – nie ma co rozmawiać z Pawłem Wyszomirskim na temat kandydowania, bo nie jest tym zainteresowany, czy tak?

PW: Dokładnie tak:)

GW: Bardzo ci dziękuję za poświęcony czas.

PW: Ja również dziękuję za rozmowę.

Reklama

ZOSTAW ODPOWIEDŹ

Please enter your comment!
Please enter your name here

Solve : *
21 − 6 =


Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.