Kiedy ratowali jednego, zasłabł drugi. Obaj nie żyją. Podwójna tragedia rozegrała się w czwartek, 26 czerwca w Katowicach w okolicach Dworca PKP.
W czwartek 26 czerwca około 11.00 w rejonie Placu Andrzeja w Katowicach zasłabł mężczyzna. Akcję reanimacyjną rozpoczęli pracownicy Dworca PKP w Katowicach przy użyciu defibrylatora, który jest na wyposażeniu katowickiego dworca. Reanimację mężczyzny, który zasłabł w Katowicach w rejonie dworca kontynuowali wezwani na miejsce ratownicy z Wojewódzkiego Pogotowia Ratunkowego w Katowicach. Niestety – mężczyzny nie udało się uratować. Jednak dramat okazał się podwójny. Kiedy ratownicy usiłowali uratować życie mężczyźnie, który zasłabł – w tłumie gapiów zemdlał kolejny mężczyzna!
Wezwano do niego kolejny zespół ratowników z WPR w Katowicach. Pomimo podjętych czynności reanimacyjnych pacjent zmarł w drodze do szpitala. Dyrektor Wojewódzkiego Pogotowia Ratunkowego w Katowicach Artur Borowicz podkreśla, że to tragiczne wydarzenie powinno być nauczką, aby z akcji ratowniczych nie robić niepotrzebnych sensacji. „-Tłum gapiów to duży kłopot dla naszych ratowników. Takie niezdrowe zainteresowanie utrudnia udzielenie pomocy pacjentowi, ludzie często blokują przejścia, utrudniają dopływ świeżego powietrza. Ich wścibskość pozbawia osobę ratowaną intymności. Jak pokazały dzisiejsze tragiczne wydarzenia, emocje związane z akcją mogą być też niebezpieczne dla jej obserwatorów, zwłaszcza tych mających kłopoty z sercem czy ciśnieniem” – mówi Artur Borowicz.