Ponad 400 kolekcjonerów z kraju i ze świata przyjechało do Tychów na 44. Międzynarodową Giełdę Birofilów. Było w czym wybierać z pośród setek kufli i butelek, tysięcy etykiet i kapsli. Nie mogło zabraknąć też złotego trunku. Frekwencja dopisała, przyjechali również kolekcjonerzy z Katowic.
Tym razem wyjątkowo giełda odbyła się na Stadionie Zimowym w Tychach. To gratka dla kolekcjonerów, którzy zawsze na takiej imprezie znajdą coś wyjątkowego do swojej kolekcji. – Znalazłem etykiety z zamkniętego browaru na kresach w Kołomyi i jedną buteleczkę z Browaru Książęcego z Tychów, której nie miałem jeszcze w kolekcji – mówi Marek Brandys prezes Śląskiego Klubu Birofilów. Co ciekawe, zbieranie birofiliów wcale nie oznacza spożywania złotego trunku. Są kolekcjonerzy, którzy w ogóle nie piją alkoholu ale są też tacy, którzy sami próbują swoich sił w ważeniu piwa.
Na giełdzie pojawili się pasjonaci m.in. z Zabrza, Jaworzna, Dąbrowy Górniczej, a także Katowic. – W zasadzie każdy coś zbiera; mądrzejsze, głupsze co kto lubi. To co zbieramy jest najważniejsze – mówi Krzysztof Zawadka z Katowic, zapalony birofil, który już od 40 lat zbiera kapsle po piwie. Ma ich w domu ponad 8,5 tys. i do Tychów przyjechał po kolejne eksponaty do swojej kolekcji. Pasjonat birofilów zbiera przede wszystkim rodzime kapsle, chce mieć w swojej kolekcji też po jednym z każdego kraju na świecie. Pierwsze elementy swojej kolekcji Zawadka zdobył w wieku 14 lat – 8,5 tys. to nie jest dużo, zważywszy na to, że wielkie zbiory mają po 20-30 tys. to moja kolekcja jest raczej skromna – dodaje. Kapsle trzyma w albumach oraz w kartonach na strychu. – Żona uważa, że szafa to nie jest miejsce do trzymania kapsli – tłumaczy birofil. O sprzedaży swojej kolekcji nawet nie chce myśleć, pomimo tego, że można na tym zarobić. – Kolekcja to są przyjaciele, a przyjaciół się nie sprzedaje – stwierdza.
