W tragicznym pożarze rodziny z Katowic straciły wszystko. Mieszkańcy pomagają, ci nie tylko z Murcek i Katowic, ale sąsiednich miast. Pomoc płynie nawet z daleka, ale powrót do normalności jeszcze potrwa.
Do pożaru budynku wielorodzinnego doszło w Murckach na ulicy Bielskiej 31 marca. W sobotę 4 rodziny straciły dach nad głową i swój dobytek. Zapaliło się zamieszkałe poddasze, nikomu na szczęście nic się nie stało. Z budynku ewakuowano 12 osób, w tym troje dzieci. Wybiegli z płonącego domu ratując życie. Uratowali,choć teraz nie mają nic, ale pomoc przyszła szybko, dzięki sąsiadom.
Miasto umieściło dwie z czterech rodzin w hostelu przy Rynku. Tam panują bardzo złe warunki, poinformował nas Janusz Żaczek, pełnomocnik pogorzelców, który sam do siebie przyjął 5 osób. Czwarta rodzina zamieszkała u swoich krewnych. Docelowo lokale zastępcze musi zapewnić poszkodowanym Śląsko-Dąbrowska Spółka Mieszkaniowa, która jest właścicielem spalonego domu.
Mieszkańcy pomogli
Dużą pomoc zorganizowali sami mieszkańcy, zebrani wokół Komitetu Społecznego Nasze Murcki. Przez okres Świat zebrano 7 dużych samochodów pełnych darów dla pogorzelców.
– Dzisiaj będziemy wszystko sortować i około godziny 19.00 rodziny przyjdą wybrać potrzebne im rzeczy – mówi Tomasz Pelc z Komitetu Społecznego Nasze Murcki. Reszta rzeczy trafi do parafii, która przekaże je potrzebującym.
W pomoc zaangażowali się nie tylko mieszkańcy Katowic i osoby znane w mieście jak Patrycja Grolik, Kamil Durczok czy Jarosław Makowski, pomagali mieszkańcy Murcek i pobliskiego Giszowca, a także innych dzielnic. Wsparcie docierało też z Gliwic, Jaworzna, Mikołowa, przyjechał nawet darczyńca ze Strzelec Opolskich, który sam kiedyś padł ofiarą pożaru. W sumie z pomocą przyszło około 160 rodzin.
– Odzew jest niesamowity – podsumowuje Tomasz Pelc.
W środę pełnomocnik rodzin, a jednocześnie radny dzielnicowy Janusz Żaczek, ma spotkać się w imieniu pogorzelców z przedstawicielami Śląsko-Dąbrowskiej Spółki Mieszkaniowej. Ta ma zaproponować lokale zastępcze dla poszkodowanych.
