Nie udał się GieKSie rewanż za wysoką porażkę w pierwszej rundzie w Warszawie. Pomimo ambitnej gry i głośnego dopingu kibiców katowiczanie ponownie ulegli Legii, tym razem 1:3.
W pierwszej rundzie GieKSa przegrała z Legią na Łazienkowskiej 1:4. Katowiczanie rozpoczęli to spotkanie wyśmienicie i nawet objęli prowadzenie po bramce Zrel’aka. Później jednak gospodarze wyraźnie dominowali i w pełni zasłużenie wysoko wygrali. Do dzisiejszego pojedynku katowiczanie przystąpili z jedną zmianą w porównaniu do ostatniej, zwycięskiej potyczki ze Śląskiem. Pauzującego za kartki Bergiera zastąpił w ataku Szymczak. W związku z ogłoszoną z powodu pogrzebu papieża Franciszka I żałobą narodową mecz rozpoczął się minutą ciszy. Potem obie drużyny przystąpiły do walki. Jako pierwsi przed dogodną sytuacją stanęli Trójkolorowi, ale stający kilka metrów od bramki Szymczak strzelił głową obok słupka. Riposta Legii była natychmiastowa. Jeszcze w tej samej minucie Goncalves uderzył w słupek. W 15 min. po fatalnym błędzie Klemenza ten sam zawodnik ponownie stanął przed szansą i tym razem się nie pomylił. Jak się okazało, to był dopiero początek problemów GieKSy. W 16 min. boisko z powodu kontuzji opuścił Wasielewski, a chwilę później kolejnym trafieniem dla legionistów popisał się Shkuryn. Niezrażeni niekorzystnym wynikiem i niesieni gorącym dopingiem kibiców gospodarze wciąż prowadzili z warszawiakami otwartą grę i próbowali znaleźć swoje szanse na zmniejszenie dystansu do przeciwnika. To jednak goście byli znacznie groźniejsi i bliżsi zdobycia kolejnych trafień. W 32 min. futbolówka ponownie wylądowała w siatce bramki Kudły, ale wcześniej arbiter odgwizdał faul w ofensywie i gol nie mógł zostać uznany. W 40 min. katowiczanie mogli mówić o sporym szczęściu, gdy Morishita nie wykorzystał podania zagrywanego na długi słupek. Minutę później Kudła obronił uderzenie Oyedele. W 42 min. swoją okazję mieli w końcu także podopieczni trenera Rafała Góraka, ale Tobiasz odbił strzał z dystansu Jędrycha. Pierwsza połowa skończyła się więc dwubramkowym prowadzeniem przyjezdnych.
Na początku drugiej odsłony ciekawą akcję przeprowadzili katowiczanie, ale golkiper Legii świetnie interweniował po strzale Szymczaka, a dodatkowo okazało się, że napastnik GieKSy był na pozycji spalonej. W 54 min. piłkę w polu karnym otrzymał niepilnowany Morishita, ale Kudła poradził sobie z jego uderzeniem. W 63 min. świetnie w pole karne wpadł Galán, który wyłożył piłkę Szymczakowi, a ten pomimo asysty obrońcy wpakował ją do siatki. Ten gol dodał Trójkolorowym animuszu i już dwie minuty później Szymczak znów stanął przed szansą, niestety sędzia odgwizdał spalonego. W 67 min. do pozycji strzeleckiej doszedł Jędrych, ale główkował niecelnie. W 69 min. przypomnieli o sobie legioniści, ale Kudła popisał się udaną interwencją po strzale z dystansu Gaula. W 74 min. serca katowickich sympatyków znów zabiły mocniej, ale Tobiasz obronił strzał Nowaka. Minutę później GieKSa była jeszcze bliżej wyrównania, ale Repka uderzył nad bramką. W odpowiedzi w 76 min. z kontrą wyszli przyjezdni, ale fenomenalną interwencją popisał się Kudła, który zabrał piłkę spod nóg Skhuryna. W 86 min. na strzał zza pola karnego zdecydował się Marzec, ale wprost w golkipera gości. Choć GKS do samego końca dążył do wyrównania i momentami wręcz zamykał legionistów w okolicach ich pola karnego, nie udało mu się jednak odwrócić wyniku spotkania. Zamiast tego w doliczonym czasie gry trzeciego gola zdobył Gaul i tym samym Legia ostatecznie pokonała GieKSą 3:1.
GKS Katowice – Legia Warszawa 1:3 (0:2)
Bramki:Szymczak – Goncalves, Shkuryn, Gual
GKS Katowice: Kudła – Wasielewski (16. Gruszkowski), Czerwiński, Jędrych, Klemenz (80. Kuusk), Galán – Błąd (63. Drachal), Kowalczyk, Repka, Nowak – Szymczak (80. Marzec).
Legia Warszawa: Tobiasz – Kapuadi, Goncalves, Oyedele (78. Augustyniak), Shkuryn (78. Bichakhchyan), Vinagre, Elitim (66. Gual), Kun, Ziółkowski (71. Pankov), Morishita, Luquinhas (66. Chodyna)