Kilkanaście osób manifestowało dzisiaj przed Urzędem Marszałkowskim Województwa Śląskiego w Katowicach. To pracownicy Kolei Ślaskich, którzy domagali się podwyżek dla konduktorów i kierowników pociągów. Chodzi o około 2 tys. zł netto.
Obecnie konduktorzy zarabiają około 2,5 tys. zł netto, kierownicy pociągów o około tysiąc złotych więcej. „To są żenujące pieniądze. Konduktor sprzedaje około 100 biletów dziennie, przepracowuje około 8-12 godzin, wstaje o 2.00, 3.00 w nocy żeby wyjść do pracy, przejścia pomiędzy pociągami mają po 2 minuty” – powiedział Tomasz Wacławek, w trakcie piątkowego protestu przed Urzędem Marszałkowskim. Zaznaczył, że konduktor zarabia mniej więcej tyle co „pani w Biedronce”, ale ponosi znacznie większą odpowiedzialność za swoją pracę.
„Wyrównanie do średniej, to są i tak małe żądania, skoro kierownik i konduktor zawsze zarabiali powyżej średniej krajowej, a teraz zarabiają poniżej. To 2 tys. zł to nie jest dużo. Chodzi o zasady, wszędzie są podwyżki” – mówi Krzysztof Cymek, kierownik pociągu w Kolejach Śląskich.
Cymek, który był jednocześnie organizatorem protestu domagał się podwyżek dla pracowników i jednocześnie obniżek cen biletów. Nie obyło się bez polityki. Zmianę barw politycznych kilka lat temu z KO na PiS przez obecnie wicemarszałka Wojciecha Kałużę, wielokrotnie w trakcie manifestacji Cymek nazwał „zdradą”.