Ktoś miał strzelać do psa w Katowicach. Policja sprawdziła, zapukali nawet pod wskazany adres

Ktoś miał strzelać do psa w Katowicach. Policja przeprowadziła postępowanie, rozpytała świadków, nawet zapukali do mieszkania, które wskazano jako źródło potencjalnego strzału do czworonoga. Jak się okazało świst lecącego pocisku, który miał być wystrzelony z wiatrówki, to był prawdopodobnie dźwięk upadających kluczy do wymiany opon, a energiczne zamykane okno i zasłaniana zasłona, to było po prostu…zamykane okno przez seniora. Mało tego, zgłaszająca sprawę na policję nawet nie była uczestnikiem wydarzenia, którego tak naprawdę nigdy nie było.

Strach ma wielkie oczy, ale w Bogucicach zdaje się nabrał niezwykle dużych rozmiarów. Jedna z mieszkanek na grupie w serwisie społecznościowym poinformowała, że ktoś strzelał do jej psa.

– Uwaga ul. Wajdy, obok biblioteki, ktoś z 6 piętra strzelił do mojego psa. Nie wiem z czego, słychać było świst i uderzenie. Szczęście, że nie trafił w psa a obok  – napisała mieszkanka. Dodała też zdjęcie budynku z zakreślonym jednym oknem. – proszę o informację prywatną kto mieszka pod zaznaczonym miejsce – napisała.

Sprawę kobieta zgłosiła na policję. Agnieszka Żyłka, rzecznik katowickiej policji wyjaśniła nam, ze zgłaszająca nie była uczestniczką zdarzenia, a jedynie o nim słyszała.

– Pani nam zgłosiła, że jej kolega podczas spaceru z psem na placu przy ulicy Wajdy usłyszał świst strzału, najprawdopodobniej z broni śrutowej, gdzie celem mógł być pies – wyjaśnia Agnieszka Żyłka.

Na miejscu patrol nie potwierdził zdarzenia, zapytano też właściciela czworonoga, który miał przyznać, że nie widział, aby ktoś strzelał.

– Hałas powstał w wyniku upuszczenia kluczy do wymiany kół, bo taka sytuacja też tam miała miejsce – mówi nam rzecznik policji. Mężczyzna widział natomiast jak ktoś zamyka okno i zasuwa firankę.

Policjanci ustalili o jaki lokal chodzi i jak się okazało, mieszka tam starsze małżeństwo, które nie posiada broni śrutowej. Po prostu zamykali okno i zasłaniali firanki.