Dawid Durał zrezygnował z bycia dzielnicowym radnym. Po prostu uznał, że praca w Radzie Jednostki Pomocniczej nr 5 Brynów Część Wschodnia – Osiedle Zgrzebnioka nie ma dalszego sensu. Dlaczego?
Rezygnację radny złożył w piątek. W obecnej kadencji samorządu Durał został wybrany do Rady Miasta Katowice z list Koalicji Obywatelskiej, nadal pozostawał radnym dzielnicowym – tę funkcję pełni się społecznie. Tak było do wczoraj.
– Powodów rezygnacji jest kilka, od nagminnego niewprowadzania pod obrady zgłaszanych przeze mnie punktów, brak od prawie roku odpowiedzi na zadane pytania dotyczące aktywności poszczególnych radnych w połowie kadencji RJP, zerowa współpraca z miastem, obowiązki radnego rady miasta – wylicza Durał.
Jak przyznaje rajca, rady dzielnic są ignorowane, wnioski przez nie zgłaszane do miasta trafiają w próżnie, nie są informowane o zamiarach inwestycyjnych miasta oraz o otwarciu nowych inwestycji.
Sparaliżowane rady
Przysłowiowe zęby Radom Jednostek Pomocniczych wyrwał kilka lat temu prezydent Katowic Marcin Krupa. Odebrał przysługującą każdej z rad kwotę wysokości 150 tys. złotych. Ta decyzja mocno sparaliżowała możliwości RJP. Obecnie każda rada ma jedynie 10 tys. złotych do dyspozycji. Likwidację 150 tys. złotych tłumaczono m.in. tym, że znacznie większe środki mieszkańcy mogą zagospodarować poprzez procedurę budżetu obywatelskiego.
Odebranie pieniędzy RJP wywołało duże wzburzenie wśród dzielnicowych działaczy.
– Rady stają się bezużyteczne, bez tych 150 tys. nie mamy żadnych narzędzi. Możemy jedynie pisma pisać w sprawach różnych interwencji, ale to samo mogliśmy robić nie będąc w Radzie. W zasadzie Rady to teraz jest narzędzie zbyteczne, martwe i szkoda tracić pieniądze na wybory do nich – mówił nam w 2015 roku Adrian Szymura z RJP “Koszutka”.