Reklama

Dzikie parkowanie w centrum Katowic. Radny Łukasz Borkowski z Koalicji Obywatelskiej zwrócił się do władz Katowic w sprawie opanowania przez samochody ulic w „sercu miasta”. Chodzi o ulicę Mariacką, Mielęckiego, Staromiejską i Dyrekcyjną, gdzie zamiast pieszych dominują samochody.

– Kierowcy parkują w sposób niekontrolowany, ignorując znaki zakazu i wjeżdżając na ulice poza wyznaczonymi godzinami. Taki stan rzeczy budzi zrozumiałą irytację mieszkańców, nie pasuje do wizerunku ulic określanych wizytówką miasta i stoi w sprzeczności do funkcji nadanych podczas przeprowadzanego nie tak dawno remontu – stwierdził Łukasz Borkowski.

Reklama

Borkowski zapytał Marcina Krupę, m.in. czy według niego taki stan rzeczy powinien być akceptowany i co robią służby miejskie żeby naprawić sytuację. Borkowski w odpowiedzi usłyszał, że teren jest patrolowany przez straż miejską oraz w części monitorowany jest przez operatorów Katowickiego Inteligentnego Systemu Monitoringu i Analizy.

– W 2018 roku w rejonie ulicy Mariackiej i Mielęckiego strażnicy tutejszej Straży Miejskiej podjęli łącznie 457 interwencji, z czego 257 dotyczyło wykroczeń przeciwko porządkowi w komunikacji (nieuzasadniony wjazd i postój w Strefę Ograniczonego Ruchu). W tym samym okresie w rejonie ulicy Staromiejskiej i Dyrekcyjnej strażnicy w wyniku zgłoszenia, w ramach działań własnych oraz zainicjonowanych przez monitoring przeprowadzili 351 interwencji, z czego aż 283 interwencje dotyczyły wyłącznie wykroczeń przeciwko porządkowi w komunikacji, m.in. takich jak naruszenie warunków zatrzymania i postoju pojazdów. W wyniku powyższych interwencji strażnicy nałożyli na sprawców wykroczeń 138 grzywien w drodze mandatu karnego a w 68 przypadkach zastosowali środki oddziaływania wychowawczego oraz skierowali jeden wniosek o ukaranie do sądu – poinformował Janusz Waląg, sekretarz miasta Katowice.

Ulice patroluje też policja, która nie stwierdziła naruszeń prawa. – Podejmowane dotychczas czynności nie ujawniały naruszeń prawa, gdyż osoby kierujące pojazdami i parkujące okazywały się być posiadaczami stosownych zezwoleń na wjazd lub okazywało się, że są to pojazdy zaopatrzenia lub obsługi technicznej usuwające awarie należące do firm prywatnych, a wezwane zostały na miejsce przez mieszkańców lub najemców lokali usługowych – tłumaczy sekretarz miasta.

Waląg przypomniał, że miasto buduje centra przesiadkowe, a gdy te powstaną to kierowcy do centrum będą mogli dojechać komunikacją miejską, przez co w teorii powinna się zmniejszyć ilość samochodów w Śródmieściu.

W grudniu opisywaliśmy stan ulicy Mielęckiego opanowanej przez samochody. Wtedy wjeżdżającego na ulicę, a właściwie deptak kierowcę zatrzymał strażnik miejski tłumacząc mu, że nie wolno tam wjeżdżać, a gdy to zrobi to otrzyma mandat.

– Mam na to wyjeb… – stwierdził kierowca. – Mogę ten mandat przyjąć – dodał i zaparkował samochód. Kosztowało go to 100 zł i jeden punkt karny.

Reklama

7 KOMENTARZE

  1. Nie parkuję w taki sposób, ale czasami krążę po centrum ponad 40 minut żeby znaleźć jakieś miejsce do zaparkowania. Mandaty niczego nie załatwią. Po prostu potrzeba więcej miejsc parkingowych.
    Ale w takim wypadku odzywają się mądrale, że niby miasto ma być dla ludzi, a nie samochodów. Wspaniale, tylko jak ci ludzie maja do niego dojechać? Na nartach po nieodśnieżonych ulicach?
    I od razu odpowiadam kolejnym mądralom – nie mam możliwości dojazdu do pracy w inny sposób, niż samochodem.

    • Dokladnie, nie mówiąc np. o ludziach starszych, schorowanych, niepełnosprawnych, wobec których szczyt nienawiści osiągnięto w kontekście NOSPRu. Ale kierowcy już się podobno organizują i będą prawnie walczyć z dyskryminacją.

    • 40 minut krążenia w poszukiwaniu miejsca parkingowego? I jeszcze nie zorientowałeś się, że nie warto wjeżdżać do Centrum? Dobre pytanie – jak ludzie mają dojechać do miasta? Jeśli jadą ze wsi, to furmanką, a jeśli z sasiednich miast to tramwajem, autobusem, taksówką, rowerem, Uberem, pociągiem…

  2. Dyskryminacja posiadaczy kompletów wypoczynkowych musi się zakończyć! Kupiłem komplet wypoczynkowy (ława, kanapa i dwa fotele) ale nie mam go gdzie postawić. Kategorycznie domagam się od „miasta” by zapewniło wszystkim osobom w podobnej sytuacji dodatkowy pokój w mieszkaniu. Nie interesuje mnie czy mi dobudują pokój, czy zabiorą sąsiadowi. Jestem właścicielem legalnie kupionego kompletu wypoczynkowego, jestem polskim biedaprzedsiębiorcą i płacę niemałe podatki. Dlatego mam prawo go postawić. Odzywają się mądrale, że miasto ma być dla ludzi, nie dla mebli. Wspaniale, tylko jak ludzie maja wypocząć po swojej ciężkiej pracy? Na krześle, u sąsiada? Od razu odpowiem kolejnym mądralom – nie mam możliwości zwrócić ani odsprzedać kupionego kompletu wypoczynkowego. Nie mogę też odpoczywać z rodziną w inny sposób niż na tym komplecie.

  3. Prawdą jest, że miasto nie dba o kierowców i liczba miejsc parkingowych w okolicy centrum jest zbyt mała. Karanie i mandaty to tylko działanie post factum, a chyba nie w tym rzecz?

ZOSTAW ODPOWIEDŹ

Please enter your comment!
Please enter your name here

Solve : *
27 − 4 =


Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.