Reklama

Po pół roku od zakończenia prac, słynny pawilon C4 na Rynku ma najemcę lokali przeznaczonych na gastronomię. Dopiero cztery miesiące po zakończeniu prac miasto ogłosiło przetarg na najem wolnych pomieszczeń w budynku obok szaletu. Dlaczego tak późno? Zapytaliśmy w urzędzie i ciągle tak naprawdę nie wiemy, dlaczego zwlekano z przetargiem.

Słynny pawilon C4 rodził się w bólach ku niezadowoleniu większości mieszkańców. Główny zarzut wobec obiektu jest taki, że zasłania widok na ikonę Katowic, czyli Spodek. Zaraz po nim pojawia się kolejny: obiekt nie cieszy oka. W dodatku jeszcze kwota ponad milion złotych wydana na adaptacje części budynku na szalet budziła daleko idące niezadowolenie mieszkańców.

Reklama

Decyzja o powstaniu szaletu w tym miejscu zapadła w trakcie budowy obiektu, przez co miasto musiało przeprowadzić kolejny przetarg, a prace, które miały zakończyć się w sierpniu 2016 roku, znacznie się wydłużyły. W środę informowaliśmy, że dwa puste lokale (101 i 272 mkw) przejmie warszawska spółka M. Wachowicz i Wspólnicy. O ile sam szalet był potrzebny, to jednak jego lokalizacja wydaje się mało fortunna.

Umiarkowana radość

Na początku kwietnia tego roku zakończono prace w pawilonie C4. Tutaj nie było przecinania wstęg, nie było też wzajemnych gratulacji. Obiektu nawet nie święcił ksiądz (przynajmniej nic nam o tym nie wiadomo), a przecież samorządowcy uwielbiają tego typu huczne oddawanie inwestycji do użytku. W przypadku pawilonu C4 po prostu naczelnik wpuścił dziennikarzy do środka, żeby wykonali zdjęcia, ktoś coś powiedział, ogólnie nikt nie emanował przesadną radością. Prezydent i jego zastępcy nie chcieli zdaje się być kojarzeni z tą „inwestycyjną traumą”.

Od momentu skończenia prac w budynku urzędnicy potrzebowali ponad 4 miesięcy, żeby ogłosić przetarg na wynajem lokali gastronomicznych. W środę pojawiły się wyniki przetargu. Czyli po pół roku od zakończenia prac w obiekcie Urząd Miasta w końcu wybrał najemcę. Przez pół roku większa część budynku stała pusta, a teraz czeka ją jeszcze adaptacja na potrzeby lokalu, który ma się tam pojawić.

Dlaczego miasto tak długo zwlekało z ogłoszeniem przetargu? Po raz kolejny zapytaliśmy w magistracie i nadal nie wiemy. Pomimo tego, że jak zaznaczyła nam w mailu rzecznik Urzędu Miasta Katowice, odpowiedź została nam udzielona telefonicznie przez pracownika biura prasowego. Niemniej jednak rzeczniczka magistratu postanowiła jeszcze raz nam wyjaśnić sprawę.

– Powtarzamy więc, że pawilon restauracyjny jest zlokalizowany w centrum ponad 2-milionowej metropolii. Naszym celem jest, by to miejsce żyło, miało dobrą ofertę restauracyjną i kulinarną, a także kulturalną – wpisującą się funkcjonalnie w przebudowany rynek – napisała nam Ewa Lipka z Urzędu Miasta Katowice. – Warto też przypomnieć, że po zakończeniu budowy pawilonu została uruchomiona toaleta publiczna, w której to sprawie urząd otrzymywał wcześniej wiele sygnałów od mieszkańców – dodała.

Gdzieś umknęła nam korelacja między naszym pytaniem a odpowiedzą. Rozkładając odpowiedź rzeczniczki magistratu na czynniki pierwsze można dojść do wniosku, że dopiero po 4 miesiącach od skończenia obiektu miasto mogło liczyć na „dobrą ofertę restauracyjną i kulinarną, a także kulturalną”. Tutaj warto przypomnieć, że termin zakończenia inwestycji był przesuwany, a odpowiednią procedurę przetargową można przecież było przygotować wcześniej.

Fast food zły

Sama specyfikacja przetargowa, którą dopiero 4 miesiące po zakończeniu prac ogłosił magistrat, nie była specjalnie skomplikowana. Preferowano w niej firmę, która zechce wynająć dwa pomieszczenia gastronomiczne i musi zaprezentować bliżej nieokreśloną ofertę kulturalną w obiekcie. Gastronomia nie mogła mieć nic wspólnego z jedzeniem typu fast food.

W mniejszym lokalu na parterze ma się znajdować kawiarnia, na pierwszym piętrze restauracja. Najemca musi też płacić nie tylko za media, ale również będzie opłacał podatek od nieruchomości i oczywiście czynsz – 30 zł za metr kwadratowy. Miastu musiał również przedstawić zakres planowanych prac adaptacyjnych oraz udokumentować swoje co najmniej 2-letnie doświadczenie w prowadzeniu lokalu gastronomicznego.

Wynajem pomieszczeń może zatrze złe wrażenie wywołane przez obśmiany ze wszystkich stron szalet i powstanie tam naprawdę udany lokal gastronomiczny. W Katowicach wszystko jest możliwe, a gdyby nie, to przynajmniej będzie gdzie się schować czekając na tramwaj, bo tuż obok znajduje się jeden z dwóch mało udanych przystanków tramwajowych. Te po kilku poprawach czasami nawet chronią przed deszczem, ale gdy pojawi się śnieg i wiatr…

Reklama

ZOSTAW ODPOWIEDŹ

Please enter your comment!
Please enter your name here

Solve : *
23 − 16 =


Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.