Katowice na pewno mają się czym pochwalić. Na tle innych miast wypadły najlepiej jeżeli chodzi o obsługę zagranicznego turysty przez Centra Informacji Turystycznej. Zagraniczni wolontariusze Stowarzyszenie Aktywności Obywatelskiej Bona Fides przez cały 2016 rok kontrolowali Centra Informacji Turystycznej w regionie, niestety nie wszystkie są przyjazne turystom. Bywało, że pracownicy CIT-ów mieli problem z udzieleniem podstawowych informacji, dla niektórych barierą okazała się kiepska lub żadna znajomość języka angielskiego. Co ciekawe, w Zawierciu pracownik po prostu odszedł od zadających mu pytania turystów. Nagminne było również wręczanie osobom z zagranicy ulotek w języku polskim.
Wolontariusze Bona Fides z Białorusi, Armenii i Francji sprawdzali skuteczność informacji turystycznej w 16 miastach na terenie całego regionu. Robili to na kilka sposobów – telefonicznie, osobiście i online. Wiele jeszcze jest do zrobienia, bo do europejskich standardów nam sporo brakuje.
– Wyróżniliśmy dobre i złe praktyki. Najlepszym z Centrów Informacji Turystycznej, które sprawdzaliśmy, okazało się to w Katowicach. Co bardzo cieszy. Najsłabiej wypadły Wisła i Zawiercie – mówi Grzegorz Wójkowski, prezes Stowarzyszenia Aktywności Obywatelskiej Bona Fides. – W części traktuje się turystów mało poważnie, a pracownicy po prostu wolą zignorować problem nie odpowiadając na pytania czy odsyłając do ulotki w języku niezrozumiałym dla zagranicznego turysty – dodaje.
Trudne pytania
Niestety, w niektórych Centrach Informacji Turystycznej dużym problemem okazał się brak znajomości języka angielskiego, co ujawniało się w trakcie rozmów telefonicznych. Wolontariusze pytali m.in. o numery telefonów i adresy do tanich hosteli i domów wypoczynkowych, chcieli uzyskać Informacje na temat dojazdu z poszczególnych miast do Katowic używając transportu publicznego (ceny biletów, czas przejazdu, rozkład jazdy pociągów i autobusów), dopytywali również o wydarzenia kulturalne odbywające się w mieście i pobliskich miejscowościach.
Najlepiej wypadł Ogrodzieniec, gdzie uzyskano odpowiedzi na wszystkie pytania, nieco słabiej Ustroń i Bielsko Biała. Bardzo słabo wypadł Racibórz.
– Pracownik CIT nie mówił po angielsku, poprosił, żeby zadzwonić za 5 minut, a potem nie odbierał telefonu – wyjaśnia Anna Staniek z Bona Fides. Ze złej strony zaprezentowano się również w Zawierciu. – Pracownik CIT poprosił o wysłanie pytań drogą elektroniczną, na zadane pytania nie otrzymano żadnej odpowiedzi – zaznacza Anna Staniek.
W Chorzowie na dwóch pracowników, tylko jeden mówił po angielsku w stopniu podstawowym. W Wiśle też tylko jedna osoba w stopniu podstawowym posługiwała się językiem angielskim, a na stronie internetowej CIT podano błędny numer telefonu. W Cieszynie natomiast osoba obsługująca telefon w ogóle nie mówiła po angielsku.
Tylko nieco ponad 56% monitorowanych CIT posiada angielską wersję strony, w większości przypadków jest ona uboższa od polskiej wersji. To jednak nie wszystko, bo pracownicy CIT-ów mają też duże problemy z inicjatywą.
– W większości CIT pracownicy nie wykazują się inicjatywą. Odwiedzający, by się czegoś dowiedzieć, musi zadawać pytania o każdą kwestię. Pozytywnie na tym tle wyróżnia się Żywiec, gdzie pracownik dopytywał się, jakiego typu atrakcje najbardziej interesują klientkę, żeby jej jak najlepiej doradzić – czytamy w raporcie przygotowanym przez Bona Fides.
Ciekawie przebiegały wizyty wolontariuszy w poszczególnych centrach informacji turystycznej. W takich miastach jak Bielsko-Biała, Częstochowa, Katowice, Szczyrk, Sosnowiec, Ogrodzieniec, Piekary Śląskie i Żywiec wizyty wypadły bardzo dobrze. Pracownicy CIT byli bardzo uprzejmi i wyjaśniali, jak dotrzeć do miejsc, o których mówili; w razie potrzeby szukali dodatkowych informacji w Internecie; posługiwali się dobrze językiem angielskim; w Żywcu dodatkowo pracownik dopytywał, jakiego typu atrakcje najbardziej interesują klientkę, żeby jej jak najlepiej doradzić.
Źle wypadły:
Wisła: tam pracownik CIT nie wykazał się uprzejmością; większość ulotek, które wręczył była w języku polskim.
Zawiercie: Tam pracownik nie wykazał się zbytnią uprzejmością, po każdym pytaniu kierował się do biura, żeby przynieść ulotkę, nie pokazywał jednak lokalizacji wspominanych miejsc. W pewnym momencie pracownik CIT zostawił klienta samego. Powiedział, że idzie do biura po ulotki, ale już nie wrócił.
Cieszyn: Pracownik CIT nie mówił po angielsku, trudno było więc od niego uzyskać jakieś informacje.
Wisła: Pracownik CIT wielokrotnie zamiast odpowiadać na pytanie powtarzał, że klientka sama może znaleźć odpowiedzi na pytania w dostępnych ulotkach.
Tak to jest gdy Janusze Samorządów zatrudniają swoich tępych pociotków i innych znajomych królika. Roszczeniowe gęby pełne pretensji, mimo że w łbach pusto. Dno i 5 metrów mułu.
nooo straszna wiocha, zal, pracuja w CIT i nie komunikuja sie nawet po ang w stopniu sredniozaawansowanym. no czy to jakas Afryka Europy? Fajne standardy. Wezcie zacznijcie bardziej kumatych ludzi zatrudniac, bo robicie wioche, chamstwo typu uciekanie przed klientem, nie dobieranie tel – tez powinno byc karane, jakas naganá. Jak pozniej ci obcokrajowcy maja odbierac kraj, skoro idioci pokazuja im ulutki po polsku?