Mandaty wysokości 2,7 tys. zł dla jednego kierowcy: Nie tylko zignorował polecenie zatrzymania się do kontroli, co skończyło się pościgiem, to jeszcze jak się okazało oszukiwał na czasie pracy tachografu. To urządzenie, które pokazuje przejechaną przez pojazd drogą, prędkość oraz aktywność kierowcy, czyli czas pracy kierowcy i jego odpoczynku.
W Siewierzu inspektorzy Wojewódzkiego Inspektoratu Transportu Drogowego z Katowic próbowali zatrzymać do kontroli ciężarówkę. Kierowca zignorował sygnał ze strony ITD co skończyło się pościgiem. Ciężarówka zatrzymała się dopiero po niespełna 3 km, kierowcą okazał się Polak, który jechał do Czech.
– Po zatrzymaniu pojazdu inspektorzy natychmiast wykonali wydruk z tachografu. Okazało się, że kierowca zarejestrował w nim zaledwie ostatni kilometr jazdy! Warto w tym miejscu dodać, że rzeczywista odległość od punktu kontroli, w którym kierowca nie zatrzymał się na sygnał inspektora, do miejsca jego zatrzymania wynosiła około 2,8 km – informuje ITD. – Podczas przesłuchania pod rygorem odpowiedzialności karnej kierowca zeznał, że nie zastosował się do polecenia inspektora i pojechał dalej, ponieważ do impulsatora skrzyni biegów miał przyłożony magnes, który umożliwiał mu jazdę bez rejestracji czasu pracy. Na światłach w miejscowości Siewierz wyszedł z kabiny i ściągnął magnes z impulsatora, a następnie od razu go wyrzucił – dodają inspektorzy.
W sumie kierowcę ukarano 5 mandatami karnymi o łącznej wysokości 2,7 tys. zł, m.in. za niezarejestrowanie swojej aktywności przy użyciu tachografu i niezastosowanie się do poleceń inspektora.
To jednak dopiero początek, bo problemy w związku ze zdarzeniem, które miało miejsce 1 lutego, będzie miała także firma, dla której dokonywał przewozów kierowca.
– Wobec przewoźnika oraz osoby zarządzającej transportem zostaną wszczęte odrębne postępowania. Grozi im odpowiednio 5 tysięcy i 2,5 tysiąca złotych kary – informuje ITD.
