Zatrzymano sprawcę napadu na lombard mieszczący się przy ulicy Gliwickiej w Katowicach. Sprawcą okazał się 35-latek, który wcześniej stracił pracę. Sterroryzował pracownika lombardu atrapą pistoletu i ukradł 2,5 tys. zł.
Policjanci po wnikliwiej analizie zapisu z monitoringu wytypowali podejrzanego. 35-latek, którego ostatecznie zatrzymano w piątek, przyznał się do zarzucanego mu czynu i wyjaśnił, że powodem jego desperackiego kroku była utrata pracy. Opowiedział też, co zrobił ze skradzionymi pieniędzmi.
– Opłacił hotel, zjadł obiad i kupił sobie telefon komórkowy, a pistolet-straszak, którym sterroryzował pracownika lombardu, sprzedał za kilka złotych przypadkowo spotkanej osobie – informuje Jacek Pytel z katowickiej policji.
To jednak nie były wszystkie przewinienia 35-latka, który najwyraźniej nie próżnował na bezrobociu. Policjanci ustalili, że w kwietniu włamał się do piekarni w Chorzowie, gdzie wcześniej pracował oraz ukradł pieniądze z salonu gier.
– W maju w Katowicach, w sklepie przy ulicy Mysłowickiej i pubie przy ulicy Karliczka, również ukradł gotówkę. W Sosnowcu okradł z pieniędzy recepcję jednego z hoteli i piekarnię. Obrabował też salonik prasowy w Gliwicach i razem z kolegą włamał się do automatu, z którego ukradł 1000 złotych – dodaje Jacek Pytel. Jego 29-letniego kompana zatrzymano miał przy sobie narkotyki – 50 porcji amfetaminy i 9 tabletek ekstazy. Mężczyzna znajduje się pod policyjnym dozorem.
35-latek został tymczasowo aresztowany, grozi mu 12 lat pozbawienia wolności. Kara może być wyższa, bo mężczyzna dopuścił się przestępstw w warunkach recydywy.