foto: InfoKatowice.pl
Reklama

Już dawno Katowice nie widziały takich pielgrzymek ze stolicy. Najpierw premier Ewa Kopacz przywozi program dla Śląska i ogłasza wszem i wobec. Potem trzydniówka PIS-u, również w Katowicach, a na niej Beata Szydło, która chce nas zachwycić swoim programem (dobrze, że mamy już gdzie to wszystko ogłaszać!). Za chwilę znów pani premier mknie, tym razem helikopterem, żeby w pobliskich Siemianowicach uścisnąć rękę premiera Słowacji i ogłosić podpisanie ważnego kontraktu.

Cóż to takiego się zdarzyło, że staliśmy się pępkiem trwającej kampanii do Sejmu? Otóż wszystkiemu winna matematyka. Wiadomo, że nie jesteśmy w niej najlepsi, aż 76% maturzystów ją oblało w tym roku, jednak ktoś wreszcie usiadł i policzył, że 60 osób zasiada w ławach poselskich z tego regionu. 60 mandatów – jest się o co bić. Ponad 3 miliony wyborców do przekonania – armia, która może zdecydować o ostatecznym wyniku wyborów. Nie bezrobocie, pokłady biedy, drogie leki czy brak tanich mieszkań, ale widmo przegranej lub tryumfu wygranej przygnało tutaj warszawskie elity. Interes polityczny, a nie autentyczna troska o nas.

Reklama

Apeluję do was Hanysy i Gorole – trzymajcie się mocno! Nie dajcie się zwieźć obietnicom. Patrzcie, co kto robi, a nie co godo. Mój dziadek Bronek zawsze mawiał, jaki kto do jedzenia, taki do roboty. A nowych restauracji w Katowicach przybywa, to chyba dobrze rokuje…

Reklama

ZOSTAW ODPOWIEDŹ

Please enter your comment!
Please enter your name here

Solve : *
15 + 7 =


Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.