Reklama

Komisja Infrastruktury i Środowiska w Katowicach nie przyniosła panaceum na problem smrodu, który truje mieszkańców Katowic, Sosnowca, Siemianowic Śląskich i Czeladzi. Jeden z mieszkańców skwitował, że jest truty „zgodnie z prawem”. Oberwało się też prezydentowi Marcinowi Krupie, który był wielkim nieobecnym, a radna z Sosnowca nie zostawiła suchej nitki na ciągłych poszukiwaniach sprawcy problemu.  

Od dłuższego czasu w dzielnicach Dąbrówka Mała, Burowiec i Bogucice mieszkańcy narzekają na odór. Ten czuć też w sąsiednich miastach.

Reklama

Ciuciubabka

Miasto Katowice tak samo długo utrzymuje jedną linie – nie można udowodnić, że to zakład należący do miasta Katowice emituje odór, bo mogą to być też inne zakłady w innych miastach. Magistrat np. wnioskuje o kontrolę zakładu MPGK przez Wojewódzkiego Inspektora Ochrony Środowiska, który niewiele może zrobić. Bo odoru nie regulują żadne przepisy, więc WIOŚ ciągle stwierdza to samo – instalacja działa prawidłowo, a tego typu działalność może powodować uciążliwości zapachowe, z tym że nie wiadomo, czy MPGK jest jedynym zakładem odpowiedzialnym za fetor. Raz po raz miasto prezentuje papier, na którym nic nowego się nie pojawia.

– W tej chwili przy ulicy Milowickiej funkcjonują trzy nowoczesne komplety związany z przyjmowaniem i przetwarzaniem odpadów – tłumaczył Andrzej Malara, prezes Miejskiego Przedsiębiorstwa Gospodarki Odpadami w Katowicach. – Wszystkie te trzy instalacje są hermetyczne, a transport odpadów przebiega między tymi zakładami przy ulicy Milowickiej taśmociągami zakrytymi – dodał.

Prezes wyjaśnił, że kompost, który uzyskał certyfikat i jest już „polepszaczem”, leży sobie na wolnym powietrzu przy ulicy Milowickiej.  Bycie „polepszaczem” technicznie nie czyni go odpadem, ale nieprzyjemny zapach może emitować, więc MPGK z tym nieprzyjemnym zapachem walczy.

Walka ze smrodem

MPGK wprowadziło już środek przyśpieszający kompostowanie i stabilizację opadów. Kupiono – jak wcześniej pisaliśmy – 4 armatki antyodorowe.

– Armatki są zainstalowane i pracują na bieżąco – mówił prezes. MPGK zleciło też audyt instalacji, który nie wykazał problemów z emisją fetoru.

Prezes MPGK powołał się równocześnie na kontrolę WIOŚ i zaznaczył, że spółka zdecydowała się na wywiezienie 10 tys. ton odpadów, które „mogą stanowić źródło odorowości”.

– Na dzień dzisiejszy wywieźliśmy 3600 ton tego kompostu, podpisana jest umowa na wywiezienie 10 tys. ton i to na przestrzeni tego i przyszłego miesiąca będzie realizowane – stwierdził Andrzej Malara. Koszt transportu to ponad milion złotych.

Prezes mówił też o kosztownym pomyśle hermetyzacji „procesu dojrzewania stablizatu”. Budowa specjalnej hali, która ograniczyłaby emisję odoru to koszt 18,5 mln zł. MPGK ma projekt przygotowany przez firmę zajmującą się tego typu rozwiązaniami.

Miasto Katowice zrobiło też badania dronem, z których wyszło, że znacznie podwyższona temperatura emituje zarówno z terenów MPGK, jak i podobnego zakładu w Siemianowicach Śląskich (FUK Żądło).

Mieszkaniec od prezydenta

Co ciekawe, miasto chwaliło się też wyjazdem w teren z mieszkańcami w poszukiwaniu źródła odoru. Od uczestników tego wyjazdu usłyszeliśmy kilka dni wcześniej, że służył tylko temu, żeby pokazać, że to nie Katowice są źródłem odoru. W trasę z urzędnikami wyjechało 8 mieszkańców mówił na komisji Maciej Stachura, naczelnik Wydziału Komunikacji Społecznej Urzędu Miasta Katowice.

Tutaj warto przypomnieć, że Stachura w trakcie ostatnich wyborów samorządowych starał się bezskutecznie o mandat radnego z list Forum Samorządowego, następnie został asystentem Marcina Krupy i za jego rządów zrobił karierę w Urzędzie Miasta Katowice. Został rzecznikiem magistratu, a potem szybko naczelnikiem.

W sumie z mieszkańcami urzędnicy odwiedzili 7 miejsc, gdzie czuć było nieprzyjemne zapachy.

– Stwierdzili mieszkańcy, że niektóre z nich to są te, które czują za swoimi oknami – mówił Maciej Stachura i poprosił mieszkańców, którzy brali udział w objeździe o opowiedzenie o swoich odczuciach.

Zgłosił się – tutaj trudno uwierzyć w zbieg okoliczności – Tomasz Hawryluk, obecnie kandydat na radnego z list Forum Samorządowego i Marcin Krupa.


– Z mojej perspektywy to były nawet trzy zakłady, gdzie można było odnotować takie zapachy, które powodowały niezbyt ciekawe odczucia. W mojej ocenie to jest firma BM Recycling, potem firma FUK Żądło oraz MPGK – mówił Tomasz Hawryluk.


Po Hawryluku głos zabrała inna mieszkanka – w nocy „tropi” smród, który budzi i nie daje spać. Lokalizuje go zawsze w okolicy zakładu MPGK. Jak sama zaznaczyła, po jej objazdach i próbach rozmów z pracownikami MPGK smród szybko ustaje.

Truci od lat, zgodnie z prawem  

– Jesteśmy truci zgodnie z przepisami – mówił na spotkaniu inny mieszkaniec Sosnowca, który od lat wskazuje właśnie na katowicki zakład. Podkreślił, że 30 lat temu innych zakładów w tym rejonie nie było, a smród był. – Jaki jest efekt? Dalej poszukujemy emitenta smrodu. Czyli co? Mamy w nosie sygnały płynące od 30 lat, robimy was w konia – powiedział mieszkaniec Sosnowca, który zaznaczył, że sytuacja na tyle eskalowała w ostatnim czasie, że w końcu dotknęła mocno mieszkańców Katowic, których władze miasta nie mogły zignorować.

– Jeżeli my po raz setny zaczynamy, po kilkudziesięciu latach problemu, zastanawiać się kto jest emitorem tych zapachów, to ja uważam, że jest to bardzo niepoważne podejście, powiedziałabym mocniej: wręcz lekceważące – mówiła Ewa Szota, radna z Sosnowca. Szota dodała, że równie lekceważące było dwukrotne zignorowanie przez Marcina Krupę zaproszenia na komisję do Sosnowca. Przypomniała, że dwa razy radni odwiedzali zakład MPGK.

– Ten smród jest proszę państwa z tego zakładu – mówiła. – To jest dokładnie ten sam smród, smród zgnilizny, która podczas naszej wizyty na zakładzie była – powiedziała Szota.

Głos zabrała także Ilona Kanclerz, jedyna kandydatka na urząd Prezydenta Miasta Katowice, która pojawiła się na komisji. Zapytała, gdzie jest wywożony kompost z MPGK – odpowiedzi nie otrzymała. Stwierdziła też, że ma dwa sposoby na rozwiązanie problemu smrodu, ale przedstawi je dopiero, gdy zostanie dopuszczona do tzw. „wąskiego stolika”. Czyli zespołu urzędników i specjalistów z miast dotkniętych problemem. Zespół ma wypracować dalsze działania w sprawie odoru.

Jeden z mieszkańców zapowiedział protest w trakcie Szczytu Klimatycznego. – Gospodarz szczytu pan prezydent Krupa, o ile będzie dalej, oby nie, jest największym trucicielem nas – powiedział. Zaznaczył, że potrzebne są pieniądze w budżecie Katowic na hermetyzację kompostowni, a to koszt jak wcześniej pisaliśmy ponad 18 mln zł.

W październiku kolejne posiedzenie komisji.

Reklama

ZOSTAW ODPOWIEDŹ

Please enter your comment!
Please enter your name here

Solve : *
17 + 26 =


Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.