KZGM wydaje duże pieniądze na usuwanie bazgrołów z budynków, w tym tych malowanych przez kibiców GKS-u Katowice. Natomiast miasto nie jest w stanie oszacować kosztów usuwania wszystkich graffity szpecących katowicki budynki.
O sprawę oszpecania budynków przy pomocy bohomazów dopytywał na Komisji Promocji, Kultury i Sportu radny Andrzej Zydorowicz. Radny zapytał o koszty walki z wandalizmem w przestrzeni publicznej.
– Z tytułu realizacji umów na usuwanie graffiti na lata 2015-2018 Komunalny Zakład Gospodarki Mieszkaniowej w Katowicach przeznaczył środki pieniężne w wysokości 301 224,58 brutto. Dodatkowo, KZGM w ramach działań własnych zleca na bieżąco usuwanie ww. aktów wandalizmu swoim służbom konserwatorskim – poinformował wiceprezydent Bogumił Sobula.
Jak podkreślił, nie ma statystyki na podstawie, której można by oszacować wysokość kosztów związanych z likwidacją nielegalnych graffiti i napisów na budynkach, tworzonych jedynie przez kibiców GKS Katowice.
Przypomnijmy ostatnio na ulicy Gliwickiej pracownicy KZGM-u chcieli usunąć graffiti z symbolem GieKSy, ale otrzymali jasną informację od jednego z mężczyzn, że mają zostawić malunek w spokoju. Graffiti zostało. Kilka lat temu kibole grozili pracownikom jeden z firm, która usuwała graffiti na zlecenie KZGM-u.
Co ma wspólnego z tym klub?!
A co z kibolami ruchu? I często z kibolami z innych miast którzy bazgraja mury w katowicach? Lub nieudolnymi graficiarzami? W niektórych dzielnicach to oni odpowiadają za 90 procent zniszczonych elewacji
Niech autor w takim razie policzy ile napisów jest zrobionych przez kibiców jakiego klubu ew grafficiarzy i przedstawi konkretne fakty, a nie swoją wysuwaną teze
Swoją drogą nie spotkałem się jeszcze z odmalowaniem elewacji przez kzgm, nie potrafią chyba od ponad 10lat odmalowac ściany na przeciwko administracji