Reklama

Katowiczanin w walce z Boreliozą. Choroba może zniszczyć nie tylko zdrowie. By zdiagnozować co mu dolega, przeszedł ciężką i kosztowną drogę. Odwiedził kilkunastu lekarzy, przeszedł ponad 50 różnych badań, od tomografów i rezonansów głowy, przez gastroskopię, EKG, UKG serca po USG tarczycy czy markery nowotworowe. Był też wożony karetkami z oddziału na oddział , a krew pobierano mu około 30 razy i wysyłano do specjalistycznych laboratoriów zarówno w Polsce, jak i za granicą. Jego dokumentacja medyczna ma już przeszło 100 stron. Przez błędne diagnozy i jak zaznacza, postawę niektórych lekarzy ucierpiało jego zdrowie. Okazuje się, że choroba, która zaatakowała Marka Matyszczaka, mieszkańca Katowic – może zaatakować każdego.


Reklama

Posłuchajcie rozmowy z Markiem Matyszczakiem, mieszkańcem Katowic:


Marek Matyszczak, mieszkaniec Katowic, około 1,5 roku temu zaczął się gorzej czuć. Lista objawów była długa. Pojawiły się m.in.: bóle głowy, szumy uszne, pogorszenie wzroku, światłowstręt, problemy z kolanem, przewlekłe zmęczenie, neuralgie, trudności z oddychaniem i mówieniem przez wiecznie zatkany nos czy drapiące gardło, tachykardie serca, dolegliwości żołądkowe czy spadek wagi o 15 kg.

– Chodziłem do wielu specjalistów, których teorie dotyczące mojego stanu zdrowia były przeróżne. Podejrzewano u mnie nowotwór, zespół Arnolda Chiari , zapalenie wątroby, czy niedrożność trąbki Eustachiusza i inne dolegliwości laryngologiczne. Co lekarz to diagnoza i recepta, jak się z perspektywy czasu okazuję na niepotrzebnie przepisywane i zażywane leki – mówi nam Marek Matyszczak. – Na problemy laryngologiczne przyjmowałem sterydy, od neurologa przyjmowałem leki na ukrwienie mózgu przez podejrzenie jego mikrozatorowości – dodaje.

Dokumentacja medyczna Marka Matyszczaka / fot. InfoKatowice.pl

– Jeden lekarz przepisał lek na padaczkę, inny pan profesor sugerował, że jest to nerwica i przepisał na uspokojenie stary lek Hydroksyzynę. Diagnozowali, przepisywali, nic nie pomagało, stan zdrowia się pogarszał – relacjonuje swoją walkę z chorobą.

Według Matyszczaka lekarzom ciężko przyznać się do niewiedzy. – Jedna z internistek spojrzała na mnie, na tą kartotekę i ilość odwiedzin i skomentowała: „a może by zamiast tak latać po lekarzach, poleciałby sobie pan na weekend do Paryża” – mówi Matyszczak. – Ja spytałem, a może pani doktor mi powie, czemu czwarty miesiąc oddycham przez zatkany nos. Po czym, po sekundzie odpowiedziała z rozbrajającą szczerością: „bo żyjemy na Śląsku i mamy smog” – dodaje.

Gdy raz pojawił się na opiece nocnej i świątecznej w jednym z katowickich szpitali i wymienił swoje dolegliwości, to na wypisie ze szpitala otrzymał zalecenie do konsultacji psychiatrycznej. – To jest bardzo częste, wmawianie pacjentom chorym na boreliozę nerwicy lub hipochondrii – mówi.

Marek Matyszczak / fot. InfoKatowice.pl

Pomimo dwukrotnego wykonania testów na obecność boreliozy (ELISA i Western Blot), dopiero trzecia próba w lepszym laboratorium przyniosła konkretną diagnozę. Oprócz zdrowia ucierpiał też portfel gdyż na diagnostykę Matyszczak wydał ponad 20 tys. zł. Jak podkreśla mieszkaniec Katowic, na pomoc NFZ nie ma co liczyć gdyż kolejki do specjalistów są bardzo długie, a większość badań i tak nie jest refundowana. Natomiast jedyne refundowane badanie ELISA na obecność boreliozy i tak jest mało wiarygodne, bo często pokazuje nieprawdziwy wynik.

Posłuchajcie całej rozmowy.

Reklama

11 KOMENTARZE

  1. Witam w klubie, z tym, że ja bujałam się 5 lat po lekarzach zanim sama się wreszcie zdjagnozowałam! 1,5 byłabym szczęśliwa, gdybym na takim etapie dostała diagnozę. Jako kobieta słyszałam od lekarzy najczęściej, że taka moja uroda, że każdego coś boli, źle mnie zdiagnozowało 35 lekarzy, a jak się zaczęłam zupełnie sypać, to zaczęli mnie przerzucać „specjaliści” między sobą jak gorącego kartofla. Nic nie wiedzą na temat boreliozy, na podtawowe pytania nie potrafią odpowiedzieć poprawnie nawet zakaźnicy! I to wszystko prywatnie.

  2. Norma. W Polsce lekarze w tym temacie wykazują wielka ignorancję. Moja historia bardzo podobna. Miałam jednak to szczęście, że u mnie był widoczny objaw, obrzęk limfatyczny nóg i mocne zaczerwienienie jednej z nich. Więc lekarze widzieli, że coś się dzieje. Ale skierowanie do psychiatry też dostałam. Musimy sami nagłaśniać nasz problem, bo NFZ umywa ręce.

  3. W Tychach jakoś można było zrobić opryski terenów zielonych, w Katowicach jest to niemożliwe od lat by przeciwdziałać…

  4. […] O walce z chorobą Marka Matyszczaka informowaliśmy kilka tygodni temu. Sama diagnoza kosztowała go majątek, teraz po 1,5 roku ustalania na co choruje, Matyszczaka czeka drogie i długotrwałe leczenie. To od nas dowiedział się, że w Katowicach nie będzie oprysków przeciw kleszczom i komarom. Miasto deklarowało, że o ile w ogóle będą, to tylko na tych najpopularniejszych skwerach i parkach. […]

  5. W moim przypadku przy pierwszej wizycie było podejrzenie boreliozy. Test elisa jednak wykluczył i przez rok czułem się w służbie zdrowia niczym piłka w tenisie. Z dużym debetem na koncie po roku zrobiłem test WB i wyszło wszytko – borelioza , neuroborelioza koinfekcje.
    ale to mały stopień dla mnie. Teraz dalsze leczenie, antybiotyki, osłony a do pracy trzeba wrócić , z bólem z chaosem z plecakiem tabletek bo mój rodzinny nie widzi problemu .

  6. Jak wybije Pan wszystkie pszczoły, to i tak ludzie zaczną wymierać, obojętnie z boreliozą czy nie. Nie jest Pan pępkiem świata.

ZOSTAW ODPOWIEDŹ

Please enter your comment!
Please enter your name here

Solve : *
30 − 20 =


Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.