Gehenna parkingowa i walka o miejsce na karuzeli. Zaparkowanie graniczyło z cudem, korki przy wjeździe i wyjeździe, a do tego tłumy w trakcie samego Jarmarku. Nikiszowiec od kilku dni przeżywa oblężenie, bo po raz kolejny zagościł tam Jarmark. Kto był, ten pewnie dobrze się bawił i trochę ponarzekał szukając miejsca parkingowego.
Od piątku w trwa Jarmark na Nikiszu. Miejsca parkingowego dzisiaj szukaliśmy prawie godzinę. Nie byliśmy tak śmiali jak niektórzy kierowcy maltretujący tereny zielone, ale w końcu udało się zaparkować na terenie Kolonii Wysockiego. Krótki spacer i dotarliśmy na opanowane przez samochody okolice Jarmarku. Tam tłumy, dobrze bawiących się ludzi, mnóstwo stoisk i karuzela oblegana przez dzieci. To właśnie na niej trwała dość zawzięta walka o każde miejsce, co ciekawe rodzice nawet ruszali naprzód i blokowali miejsca wolne dla swoich pociech, bardziej przebiegli tylko przesuwali dziecko z jednego siedziska na drugie, unikając stania w kolejce.
Dwie rzeczy rzuciły nam się jeszcze w oczy, jakoś specjalnie ludzie nie robili zakupów, ale stoiska z jedzeniem i scena cieszyły się bardzo dużą popularnością. Jak się okazało jest ciągle popyt na orkiestry dęte – popis dała Górnicza Orkiestra Dęta KWK Wieczorek. Momentami trudno było nawet przejść z powodu natłoku ludzi.
Warto też docenić nagłośnienie całej imprezy, które było bardzo udane. Ogólnie, panowała bardzo przyjemna i serdeczna atmosfera. W sumie Jarmark na Nikiszu chyba pozostaje najbardziej udanym tego typu przedsięwzięciem w Katowicach, a już na pewno najbardziej popularnym.