Reklama

Komu przeszkadza Budżet Obywatelski w Katowicach? W Katowicach głośno zrobiło się po opisywanej przez nas propozycji zmian w Budżecie Obywatelskim z jaką wystąpili radni do prezydenta miasta. Chodzi o ograniczenie możliwości wydawania pieniędzy z puli 20 mln zł na projekty miękkie – jak festyny, festiwale, czy imprezy kulturalne. Z propozycją wprowadzenia ograniczenia do 20 procent wartości BO wystąpiła do prezydenta Katowic, Komisja Budżetu Rady Miasta. Z taką propozycją stanowczo nie zgadza się radny Marek Nowara z Ruchu Autonomii Śląska, z którym dzisiaj rozmawiamy. 


Posłuchajcie rozmowy z Markiem Nowarą z Ruchu Autonomii Śląska:


– Uważam, że absolutnie nie powinniśmy ingerować w to, jakie projekty mieszkańcy zgłaszają, czy to miękkie czy twarde. Mieszkańcy najlepiej wiedzą jakie mają potrzeby w dzielnicach. Jeżeli jest taka wola mieszkańców i zgłaszają projekty tzw. miękkie, czyli projekty kulturalne, edukacyjne, sportowe, jest to sygnał, że w tej dzielnicy brakuje tego typu wydarzeń. Jakakolwiek ingerencja w Budżet Obywatelski w tym charakterze jest moim zdaniem zbędna, jest antyobywatelska – powiedział Marek Nowara.

Reklama

Radny nie obawia się, że całe 20 mln zł zostanie wydane na projekty miękkie. – Istnieje taka możliwość – powiedział radny. – Nawet jeśli przyjmiemy teoretycznie, że tak by się stało, to ja się pytam dlaczego nie? Jeżeli taka jest wola mieszkańców, to dlaczego nie mogą urządzić projektów miękkich w swojej dzielnicy. Czy tylko władze Katowic mają monopol na organizowanie festynów, imprez, etc. – podkreślił radny i uznał propozycję podziału Budżetu Obywatelskiego za bezzasadną.

Zdaniem Nowary tak daleko idąca ingerencja jest szkodliwa. – Zaufajmy mieszkańcom, podejdźmy partnersko do tej sytuacji – zaznaczył radny RAŚ i dodał, że w mieście są rejony, w których nie ma możliwości przeprowadzenia projektów twardych. Takim miejscem jest osiedle Kokociniec.

– Tutaj przychodzą z pomocą projekty miękkie, które spełniają wiele ważnych funkcji społecznych – powiedział Marek Nowara.

Według radnego próba ograniczenia swobody mieszkańców w kwestii dysponowania pieniędzmi z BO, może mieć drugie dno.

– Być może niektórym radny nie podoba się to, że mieszkańcy bez namaszczenia mówiąc w cudzysłowie, urzędu czy radnych, potrafią sami zorganizować sobie wydarzenia w dzielnicach. Sami zgłosić pomysł, wymyślić go na początku i przegłosować. Potem wspólnie spędzać wolny czas w gronie sąsiedzkim. Być może komuś to przeszkadza – stwierdził.

Reklama

2 KOMENTARZE

ZOSTAW ODPOWIEDŹ

Please enter your comment!
Please enter your name here

Solve : *
17 + 9 =


Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.