Reklama

Karmienie szynką roślinożernego wielbłąda? Częstym pomysłem mieszkańców Katowic na spędzenie wolnego czasu, także z dziećmi są odwiedziny w Śląskim Ogrodzie Zoologicznym. Zapytaliśmy Jolantę Kopiec, dyrektor Śląskiego Ogrodu Zoologicznego między innymi o to, czego robić nie wolno na terenie tego często odwiedzanego miejsca. 

Ewa Waszut: Na terenie Śląskiego Zoo, prawie na każdym z wybiegów, znajdują się tablice informacyjne (oprócz prośby o niekarmienie, prośba o reakcję jeśli robią to inne osoby). Czy często zdarza się, że, mimo zakazów, osoby odwiedzające karmią zwierzęta w ZOO?

Reklama

Jolanta Kopiec: Niestety, sporo osób chce pokarmić zwierzęta. A nie można tego robić. Nasze zwierzęta są  zadbane i bezwzględnie przestrzegamy odpowiedniej diety i podawania pokarmu dostosowanego do potrzeb żywieniowych zwierząt. Przy każdej ekspozycji znajduje się tabliczka z informacją, co dany osobnik zjada. Często zwiedzający nie zwracają na to uwagi i na przykład wrzucają chrupki surykatkom, które są mięsożerne, a kanapki z szynką wielbłądom czy osiołkom, które są przeżuwaczami i zjadają siano.

Osoby, które nie biorą pod uwagę zakazów, to często osoby z małymi dziećmi i osoby starsze. Dzieci sa zachęcane do karmienia zwierząt. Często zdarza się, że dziecko zostanie ugryzione w palec czy rączkę i wtedy jest oczywiście sroga krytyka, że zwierzak pogryzł malucha. Natomiast osoby w podeszłym wieku przynoszą z domu rożne niedojedzone resztki chleba czy warzyw.

Ewa Waszut: Co grozi zwierzętom w przypadku niestosowania się odwiedzających do zakazów?

Jolanta Kopiec: Wyobraźmy sobie, że każdy zwiedzający pokarmi nasze zwierzaki jabłkami czy marchewką. W letnie weekendy odwiedza nas ponad 10 tysięcy zwiedzających, a więc te ilości będą zabójcze dla naszych zwierząt i ich układu trawiennego. Dobrze jeżeli takie dokarmianie kończy się wzdęciami i biegunką, ale jak nastąpi skręt jelit, to może doprowadzić do zgonu danego osobnika w cierpieniach. Staramy się odgradzać zwierzęta od zwiedzających przy pomocy tzw. pastucha, ale nie zawsze i wszędzie jest to możliwe.

W poniedziałkowy poranek nasi pielęgniarze wyławiają z basenów powrzucane różne niestosowne pokarmy.

Ewa Waszut: Co, oprócz zakazanego karmienia zwierząt, robią najczęściej odwiedzający?

Jolanta Kopiec: Często zdarza się, że rodzice z dziećmi przechodzą przez ogrodzenia, aby zbliżyć się do zwierząt i zrobić zdjęcie. Byłam kiedyś świadkiem, jak beztroski ojciec rocznego dzieciaka przytulał głowę wielbłąda. Na zwróconą uwagę, że przecież wielbłąd może dziecku odgryźć głowę czy rękę, usłyszałam: – a co pani mi będzie opowiadać, przecież to bezpieczne zwierzęta!

Ewa Waszut: Jak Pani (ponownie) zareagowała?

Jolanta Kopiec: Możliwie jak najszybciej poinformowałam o tym, jakim zwierzęciem jest wielbłąd i co odruchowo może zrobić.

Poza tym często sie zdarza, że w trakcie otwarcia dla zwiedzających zwierzęta leżą i odpoczywają i wtedy zwiedzający pukają po szybach, bo „przecież zwierzak musi się ruszyć na ich oczach”. Zwierzęta mają różny tryb, dzienny, nocny, sposób życia i większość zwierząt nie jest bardzo aktywna przez cały dzień. Zresztą, byloby to dla nich bardzo szkodliwe, gdyby były tak pobudzone.

To pukanie wielokrotnie kończy się potłuczeniem szyby lub jej pęknięciem. Nie wspomnę o zakłócaniu spokoju zwierząt.

Inną kwestią, poza zakazami, jest to, że niewiarygodnym w dzisiejszych czasach zdarzeniem mogłoby się zdawać takie przypadki, jak: kradzież deski sedesowej, wylewki, rolki papieru toaletowego czy rozbicie lustra. Niestety, takie zdarzenia mają miejsce. Tak odwiedzający zostawiają po sobie miejsce dla innych zwiedzających…

Pracownicy zieleni, porządkując trawniki, często znajdują wyrzucone w krzaki podpaski czy pampersy, a przecież na każdej alejce stoi co najmniej kilka koszy na odpady. Segregacji śmieci też mało kto przestrzega: w koszach na plastik znajdujemy butelki szklane, a w koszach na papier butelki plastikowe czy folie.

Ewa Waszut: Co grozi odwiedzającym, którzy nie stosują się do zakazów?

Jolanta Kopiec: Prosimy, aby przestrzegano regulaminu i wyrażamy bezpośrednio swoje niezadowolenie. Czasami nasze uwagi trafiają do rozsądku zwiedzających, ale niestety nie zawsze. Muszę jednak przyznać, że w tym względzie z roku na rok jest lepiej!

Ewa Waszut: Czy były już w historii Zoo przypadki, kiedy zwierzęta chorowały czy nawet umierały z powodu niestosowania się do zakazów? Czy może Pani podać jeden z przykładów? Kiedy on miał miejsce?

Jeszcze nie tak dawno, zawsze po weekendzie, chorowały na biegunkę wielbłądy. Wprowadziliśmy zabezpieczenie pastuchem kosztem części wybiegu, tak aby nie mogły zbliżać się do zwiedzających „na wyciągnięcie ręki”. Pomogło, biegunki ustąpiły. Podobnie było z kozami i owieczkami w mini-zoo. Kilka lat temu jedna ze słonic połknęła wrzuconą na wybieg butelkę coca-coli. Długo nie chciała niczego jeść, „chudła w oczach”, a weterynarz nie mógł ustalić przyczyny. W końcu wydaliła ją z organizmu i natychmiast jej stan zdrowia się poprawił.

Ewa Waszut: O czym szczególnie powinniśmy pamiętać na terenie Śląskiego ZOO?

Jolanta Kopiec: Wszyscy powinniśmy pamiętać i sobie przypominać: zwierzęta to nie są zabawki.

Zwierzęta w naszym ZOO mają pełną swobodę a wszelkie ogrodzenia i zabezpieczenia budowane są właśnie po to, aby uchronić zwiedzających przed wypadkami odgryzienia palca czy ucha czy też zadrapania, które bardzo źle się goi oraz zabezpiecza zwierzęta od dodatkowego karmienia. Obserwujmy zatem zwierzęta mile spędzając czas, szczególnie te znane z bajek dla dzieci i nie narażajmy naszych pociech na niebezpieczeństwo zbyt bliskiego kontaktu.

Ewa Waszut: Będąc kilka razy w to lato u Państwa obiecałam sobie, że zapytam: czy mają Państwo taką opcję dla rodzin, grup przyjaciól, znajomych zwiedzania ZOO z przewodnikiem? Zastanawiałam się ostatnio ponieważ często dzieci, z którymi odwiedzam ZOO, zadają mi szereg pytań, na które nie jestem w stanie czasem odpowiedzieć.

Jolanta Kopiec: Oprowadzamy po ZOO, po uprzednim umówieniu się i zgłoszeniu chęci, telefonicznie z sekcją dydaktyki lub poprzez formularz na naszej stronie internetowej. W miarę możliwości potwierdzamy termin i godziny oprowadzania, które trwa ok. 1,5 h. Oprowadzanie grupy to koszt 5 zł od osoby. Na terenie ZOO znajdują się przy każdej ekspozycji tablice edukacyjne, na których znajdują się praktycznie wszystkie informacje dotyczące danego gatunku zwierząt podane w sposób bardzo przyjazny dla zwiedzających, więc warto z nich także korzystać.

Ewa Waszut: Mam jeszcze jedno pytanie. Spotykam się z wieloma opiniami osób, które uważają, że zwierzęta przebywające w ZOO powinny zostać wypuszczone na wolność, że to nie w porządku, że one są umieszczane w klatkach bądź na wybiegach, że jest im tam źle… Tylko, że większość, jeśli nie wszystkie, z tych zwierząt nigdy nie żyły poza klatkami i wybiegami… Jak to jest?

Jolanta Kopiec: Od kilkunastu lat zgodnie z konwencją Waszyngtońską, którą podpisały wszystkie kraje, obowiązuje całkowity zakaz odławiania zwierząt z natury. W przypadku zwierząt zagrożonych wyginięciem stwarza się rezerwaty w miejscach ich pochodzenia. Zwierzęta przebywające w ogrodach zoologicznych są potomkami zwierząt kiedyś odławianych z natury i przetrzymywane są w celach zachowania puli genetycznej i w celach edukacyjnych.

Ogrody zoologiczne uczestniczą w programach hodowlanych pod nadzorem koordynatora danego gatunku, który prowadzi księgi rodowodowe i dba o to, aby rozmnażały się wyłącznie osobniki ze sobą nie spokrewnione, a więc nie dochodzi do sytuacji gdzie np. ojciec rozmnaża się ze swoją córką, matka z synem czy rodzeństwo. Obowiązujące ogrody zoologiczne przepisy i standardy zabezpieczają odpowiednie warunki dla każdego gatunku, co do powierzchni zabudowy, wysokości, wielkości wybiegu i temperatur oraz wilgotności powietrza.

W naszym zoo, zwierzęta mają do dyspozycji znacznie większe wybiegi i pomieszczenia niż to wynika z przepisów, które i tak są bardzo rygorystyczne.

Coraz częściej standaryzuje się też dawki pokarmowe. Wypuszczenie na wolność jest złym pomysłem tak długo, jak działają kłusownicy zabijający słonie dla kości słoniowej, nosorożce dla rogu czy tygrysa dla wąsów. Poza tym zwierzęta w ogrodach zoologicznych trochę zatraciły instynkt np. samoobrony czy konieczności szukania pokarmu, a więc ich wypuszczenie na tzw. „wolność” przyniesie więcej szkody niż pożytku.

Ewa Waszut: Dziękuję za rozmowę.

Jolanta Kopiec: Dziękuję.

Reklama

ZOSTAW ODPOWIEDŹ

Please enter your comment!
Please enter your name here

Solve : *
1 + 8 =


Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.