Po ostatnich niepowodzeniach władze klubu zamówiły dla piłkarzy sesje coachingowe, które miały wyzwolić w nich ducha walki. Jak na razie skutku nie widać, a Trójkolorowi odnieśli kolejną porażkę w fatalnym stylu. Tym razem z Puszczą Niepołomice.
W pierwszej połowie z boiska głównie wiało nudą. Choć od początku sporą przewagę w polu posiadali katowiczanie, to niewiele z tego wynikało. Jedynie kilka razy, po dynamicznych akcjach lewą stroną Prokicia, robiło się ciekawiej pod polem karnym Puszczy, ale jego dośrodkowania albo były niecelne, albo inni zawodnicy mieli problem z wykończeniem akcji. Z czasem coraz częściej do piłki dochodzili goście, ale także oni nie byli w stanie stworzyć żadnej ciekawszej akcji pod bramką Nowaka.
Druga część gry zaczęła się od bramki gospodarzy. Podobnie jak z Pogonią i z Miedzią zdobyty gol był zasługą Mandrysza, który pociągnął z piłką i w polu karnym wyłożył ją na czystą pozycję Goncerzowi, który otworzył wynik meczu. Potem GieKSa zaczęła myśleć jedynie o obronie wyniku, co niestety musiało się skończyć źle. Już w 66. min. po dośrodkowaniu Bartkowa do piłki wyskoczył Orłowski, który wyrównał wynik spotkania. O dziwo, po bramce na 1:1 to goście grali ofensywniej i tworzyli lepsze sytuacje i wreszcie w 86. min. zdobyli zasłużoną drugą bramkę. Jej strzelcem został Ryndak.
Schodzących z boiska piłkarzy GKS-u żegnały głośne gwizdy i wyzwiska ze strony sfrustrowanych kibiców.
GKS Katowice – Puszcza Niepołomice 1:2 (0:0)
Bramki: Goncerz – Orłowski, Ryndak
GKS: Nowak – Mokwa, Kamiński, Midzierski, Mączyński – Klemenz, Kuliński – Paweł Mandrysz, Goncerz (77. Plizga), Prokić (46. Cerimagić) – Yunis (74. Kędziora).
PUSZCZA: Staniszewski – Bartków, Czarny, Stawarczyk, Mikołajczyk – Ryndak, Kotwica (73. Uwakwe), Stefanik, Ziętarski (58. Orłowski), Domański – Nowak (88. Furtak).
