Krzysztof Wostal, prezes Fundacji Transgresja / fot. InfoKatowice.pl
Reklama

Udanie się na Rynek w Katowicach to dla niego prawdziwa katorga. – Nie lubię tego miejsca – mówi i ma ku temu powody. Dla osoby niewidomej Rynek to jedno z gorszych miejsc w Katowicach. Jest tam za głośno i łatwo można się zgubić, czy wpaść pod tramwaj. To jednak nie jedyny problem w mieście, które jego zdaniem słabo wypada pod względem dostępności dla niepełnosprawnych. Samo udanie się do Urzędu Miasta to spory kłopot.

Posłuchaj rozmowy z Krzysztofem Wostalem:

Reklama

Krzysztof Wostal jest osobą głuchoniewidomą, w słyszeniu nieco pomaga mu aparat słuchowy. Sam zaprojektował stronę internetową dla projektu Śląskie Bez Barier. – Mam zainstalowany program, który mówi mi, to co znajduje się na ekranie i w ten sposób tworzę – zaznacza. – Dużo oczywiście pracuję wyobraźnią – dodaje, choć nie wszystko jest w stanie sam zrobić. Przy opisywaniu grafiki zazwyczaj korzysta z pomocy osoby widzącej.

Bariery, bariery, bariery

W Katowicach zdaniem Krzysztofa Wostala dużo zmienia się na lepsze, jeżeli chodzi o likwidację barier dla osób z niepełnosprawnością. Choć jeszcze sporo jest przed miastem do zrobienia – w skali od 1 do 10 Katowice ocenia na 5-6.

Rynek jego zdaniem zmienił się na lepsze jeżeli chodzi o dostępność dla osób z niepełnosprawnością ruchową. – Nie ma krawężników – zaznacza, choć dodaje, że nie z każdej strony osoba na wózku dostanie się np. na plac Kwiatowy.

– Raczej wszędzie likwiduje się schody, u nas wybudowano – mówi. Rynny przy torach tramwajowych mogą utrudniać osobą na wózkach przedostanie się przez Rynek, natomiast niewidomym, te same rynny bardzo pomagają w orientacji.

– Generalnie dla niewidomych Rynek jest miejscem bardzo trudnym. Nie ma żadnych odnośników, nie ma linii prowadzących (wypukłe linie wolne od przeszkód, które niewidomy wyczuwa laską) – mówi Krzysztof Wostal. Na Rynku łatwo się gubi.

– Tam jest głośno, nie wiadomo, z której strony tramwaj jedzie i też nie wiem, w którym miejscu jestem na Rynku – zaznacza. Czasami udaje się mu wyczuć lokalizację po przez położenie słońca. Gorzej, gdy słońce schowa się za chmurami. Na Rynek woli jednak sam nie chodzić.

Trudnym miejscem w Katowicach jest również plac Szewczyka. Po wyjściu z dworca niewidomy natrafia na kratkę ściekową. – Ja nie wiem, że to jest kratka ściekowa. Idę sobie, traktuję ją jako linie prowadzącą i idę po prostu na słupy. Jeden, drugi, trzeci, tam jest w ogóle lasek słupków – zaznacza.

Komunikacja miejska do poprawy

Słabo zdaniem niewidomego wypada komunikacja miejska. – Dla wszystkich ludzi jest na bardzo niskim poziomie, a dla osób niepełnosprawnych, szczególnie z niepełnosprawnością sensoryczną, jest tragiczna. Może dwa, trzy autobusy mówią numery linii na zewnątrz – powiedział nam Krzysztof Wostal.

O ile nie jest problemem dla niewidomego to, czy w autobusie przez głośnik dowie się, na którym obecnie przystanku zatrzymuje się pojazd, bo to można sprawdzić przy pomocy aplikacji w telefonie. To jednak brak informacji o tym, jaki autobus czy tramwaj podjechał, to jest spore utrudnienie. – Na ulicy Sokolskiej, na przystanku w stronę Koszutki, bardzo często na środku ulicy stają autobusy. Więc ja nie wiem, czy to jest autobus 820, który będzie za chwilę skręcał, gdzieś tam w lewo w stronę Chorzowa, czy to może jest mój autobus nr 70 na Bogucice – wyjaśnia.

W mieście praktycznie nie ma pętli indukcyjnych (umożliwia odbiór dźwięku osobie niedosłyszącej poprzez cewkę telefoniczną w aparacie słuchowym). Jak powiedział nam Krzysztof Wostal taka pętla jest na dworcu PKP, ale nie działa. W Katowicach głównie można je spotkać na uczelniach.

Dużym problemem są też skomplikowane przejścia dla pieszych, gdzie trzeba się przedostać na wysepkę i stamtąd udać się dalej. Sam Urząd Miasta jest też problematyczny, zwłaszcza system numerkowy. Niewidomy nie widzi, jaki numer wyciąga z maszyny, o ile uda mu się to zrobić.

Są też pozytywy

W Katowicach jest też wiele pozytywnych rzeczy. – Na przystankach autobusowych i tramwajowych, choć nie na wszystkich, mamy guzki – mówi Wostal. Chodzi o wypukłe punkty przy krawężniku, które informują niewidomego, że znajduje się blisko krawężnika i w przypadku oczekiwania na autobus lepiej bliżej nie podchodzić. – Można być zahaczonym lusterkiem. To też sugeruje, że tu jest przystanek autobusowy lub tramwajowy. To jest bardzo fajna rzecz – zaznacza.

Dobrze też w Katowicach wypada sygnalizacja dźwiękowa przy przejściach dla pieszych. – Dobrze działa w Katowicach Powiatowa Rada do Spraw Osób Niepełnosprawnych – mówi. To właśnie ta rada ocenia nowe inwestycje i dobre zmiany w mieście są m.in. wynikiem działalności rady.

Reklama

ZOSTAW ODPOWIEDŹ

Please enter your comment!
Please enter your name here

Solve : *
26 − 12 =


Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.