Aleksander Krajewski w ogródku Naszej Dobrej Szkoły w Katowicach/ fot. Ewa Waszut
Reklama

Prezentujemy kolejną rozmowę z architektem Aleksandrem Krajewskim* i kontynuujemy tym samym tematykę użyteczności katowickiej architektury.

Ewa Waszut: Podczas ostatniej naszej rozmowy pokazałeś okropne miejsce w Katowicach, jako przykład uczenia barbarzyństwa i wandalizmu. A miejsca warte naszej uwagi? Budynki i ich otoczenie z których i w których prawdopodobnie dobrze będziemy się czuć? Wspomniałeś już o pewnym Domu Kultury w Katowicach. Co jest w nim takiego, że większość architektów, których znam mówi: O!?

Reklama

Aleksander Krajewski: Dom Kultury w dzielnicy Dąb zaprojektowanym w pracowni architekta Rafała Mazura realizuje postulaty modernistyczne sprzed niemal 90 lat. Jak patrzę na zaokrąglone narożniki, pasmowe okna, otwarte pełne światła przestrzenie, zielone tarasy zamiast dachu to czuję, że modernizm nie tylko nie umarł, lecz ciągle trwa i ma się dobrze. Na myśl przywodzi mi choćby przedszkole miejskie przy ul. Barbary gdzie stworzono przeszklone pomieszczenie do „kąpieli słonecznych”, tarasy i wielki ogród z niewielkim amfiteatrem.

Wspomniany Dom Kultury tym samym postulatom nadaje współczesny wyraz, wykorzystuje nowoczesną technologię, udostępnia użytkownikom zielony dach pozwalając spojrzeć na dzielnicę z innej perspektywy, a tak zwana „piąta elewacja” staje się pełnoprawną kondygnacją.

Budynek nie jest introwertyczny, otwiera się na sąsiedztwo, zaprasza do wejścia i uczestniczenia w jego życiu. Myślę, że to świetne miejsce do organizacji wydarzeń kulturalnych i zajęć edukacyjnych i mam nadzieję, że ten potencjał nie zostanie zmarnowany.

Ewa Waszut: Mówiłeś mi ostatnio także o tym, że nowocześniejsze podejście do przestrzeni budynku (wewnątrz jak i zewnątrz) jest możliwe i nie chodzi o to, że architektura musi być jakaś wybitna. I o tym, że na świecie pewne rzeczy po prostu się dzieją i nikt nie robi z tego jakiejś wielkiej sprawy, na przykład uczenie dzieci uprawiania warzyw czy owoców… W niektórych katowickich szkołach, zarządzający wykorzystują po prostu to co mają…

Aleksander Krajewski: Tak – wydaje mi się, że zieleń, światło, natura, przyjazne środowisko pracy czy nauki to sprawy, których ludzie oczekują i, z którymi chcieliby obcować na co dzień: w domach, szkołach czy urzędach. Współczesna technologia budowlana pozwala na realizację bardzo śmiałych wizji, które jeszcze 100 lat temu były tylko marzeniem. Aż dziwne, że ciągle powstaje tak niewiele takich budynków. Czasem się zastanawiam – czego my się właściwie boimy? Że zielony dach będzie przeciekał?

Ale oczywiście na sukces budynku składają się 3 sprawy: dobry projekt, świadomy inwestor i wreszcie – dobry gospodarz. Jednak gdy zabraknie tego trzeciego – pierwsze dwa przestają mieć znaczenie. Przykładem takiej sytuacji był wyburzony brutalistyczny dworzec w Katowicach.

Czasem też – nawet w budynku nieszczególnie udanym mogą zdarzyć się rzeczy, o których ani projektant ani inwestor nawet nie śnili.

Wspomniałbym społeczną szkołę vis a vis wspomnianego Domu Kultury, którą założyli rodzice uczniów wynajmując fragment typowej „tysiąclatki”.

Klasy liczą 15 a nie 30 dzieci, dzięki czemu nie panuje tu wszechobecny hałas. Stoliki i krzesła są lekkie więc cały czas wędrują po klasie i wykorzystywane są na dziesiątki sposobów, które w typowych, przeludnionych szkołach nie mają szans zaistnieć. W szkole pracuje pan, który z drewna potrafi zrobić wszystko i robi – razem z dziećmi – pokazując jak kreatywnie można wykorzystywać tani, ekologiczny i ogólnodostępny surowiec jakim jest drewno. Część zajęć odbywa się w ogródku, gdzie dzieci uprawiają truskawki w sąsiedztwie drewnianego hotelu dla owadów zapylających. To miejsce powstało nie dzięki architekturze, lecz pomimo niej.

Ewa Waszut: Zacząłeś publikować w sieci trochę więcej…

Aleksander Krajewski: No tak – zacząłem robić Ci konkurencję (śmiech). A poważnie to zawsze dużo pisałem, jednak wiele z tych tekstów nigdy nie wyszło poza dysk twardy mojego komputera. Jednocześnie wielu moich znajomych podjęło decyzje o zakupie mieszkania albo budowie domu. Dotarło do mnie, że z jednej strony – człowiek planuje zaciągnąć absurdalnie wysoki kredyt, na 20 czy 30 lat, a z drugiej – te pieniądze nie gwarantują mu żadnego wyboru. Polski rynek nieruchomości jest jałowy, a ludzie podejmują decyzje w oparciu o znikome informacje. Pomyślałem więc, że spróbuję zacząć pisać coś co pozwoli tym ludziom zdobyć przydatną wiedzę, żeby ta życiowa decyzja nie okazała się życiowym błędem. Będzie więc coś o alternatywnym i naturalnym budownictwie, będą przykłady ze świata ale też, po prostu, refleksje o życiu w mieście.

Czasem najlepszą decyzją projektową jaką może podjąć architekt jest namówienie inwestora, żeby zrezygnował z budowy. Może brzmi to dziwnie z ust człowieka, który zarabia projektując nowe budynki. No i dość niepopularna opinia wśród architektów, ale właśnie jako architekt uważam, że ktoś musi to głośno powiedzieć. A nie powiedzą tego ani politycy, ani firmy budowlane ani pisma branżowe związane z architekturą i wykończeniem wnętrz.

Po prostu – wszystkim zależy na tym, by ludzie budowali budynki, których nie potrzebujemy, w miejscach do tego nieprzygotowanych, za pieniądze, których nie mamy. Skrajna nieodpowiedzialność banków, deweloperów i polityków prowadzi do życiowych dramatów zwykłych ludzi. Blomm.pl to adres, pod którym będzie można poszukać alternatywy. A więc zapraszam…

*Aleksander Krajewski. Architekt, członek Zarządu SARP o. Katowice. Członek Rady Programowej Fundacji Napraw Sobie Miasto, w której realizował m.in. działania edukacyjne z zakresu architektury i wiedzy o mieście, akcje miejskie zwracające uwagę na kwestie dostępności i jakości przestrzeni publicznych. Rowerzysta miejski. Ojciec.

Reklama

ZOSTAW ODPOWIEDŹ

Please enter your comment!
Please enter your name here

Solve : *
4 + 25 =


Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.