Po dwóch wyjazdowych zwycięstwach GKS znowu rozczarował. Tym razem katowiczanie przegrali u siebie z Miedzią Legnica 0:2.
Przez większość pierwszej połowy z boiska wiało nudą. W końcówce zarysowała się przewaga gospodarzy, którzy najbliżej objęcia prowadzenia byli w 35. minucie, kiedy po świetnym podaniu najlepszego dzisiaj w drużynie gospodarzy Foszmańczyka, w dogodnej sytuacji do bramki nie trafił Mandrysz.
Po zmianie stron Trójkolorowi ruszyli do ataku i kilka razy byli blisko strzelenia upragnionego gola. Legniczanie, którzy początkowo z trudem potrafili wydostać się ze swojej połowy, z czasem jednak coraz śmielej przedostawali się pod bramkę Mateusza Abramowicza. Pierwszym ostrzeżeniem była akcja z 57. min., kiedy Łobodziński z kilku metrów trafił prosto w katowickiego golkipera. W 81. min. Abramowicz był już jednak bez szans, a strzelcem bramki został Damian Rasak. Po tym golu podopieczni trenera Jerzego Brzęczka ruszyli do ataku, ale jedyne, co osiągnęli, to kontra gości w 87. min., która zakończyła się podwyższeniem prowadzenia.
Mecz z Miedzią był zdecydowanie najsłabszym występem GieKSy w tym roku. Z taką grą, jak dzisiaj, katowiczanie mogą niestety jedynie pomarzyć o awansie do ekstraklasy.
GKS Katowice – Miedź Legnica 0:2 (0:0)
Bramki: Rasak, Vojtuš
GKS: M. Abramowicz – Czerwiński, Kamiński, Praznovsky, Frańczak – Foszmańczyk, Sapała (84. Wołkowicz), Kalinkowski, Mandrysz (59. Jóźwiak) – Goncerz, Lebedyński (70. Prokić).
Miedź: Kapsa – Bartczak (67. Gorskie), de Amo, Midzierski, Trifonow (90+1. Bartulović)– Rasak, Pennanen, Forsell (76. Vojtuš), Garguła, Marquitos – Łobodziński.