Plac Londzina (Gruszka Plac)
Reklama

Załęże powoli zmienia się na lepsze – mówi Marzena Krakowska – liderka nieformalnej grupy mieszkańców Grupa Sąsiedzka Załęże o działaniach inicjatywy oraz o planowanej rewitalizacji Placu Londzina

Wojciech Hrynaszkiewicz: Od prawie 2 lat działasz w nieformalnej grupie sąsiedzkiej. Co to za inicjatywa? Opowiedz o tym…

Reklama

Marzena Krakowska: Grupa stworzona była z myślą o drugiej części Załęża ciągnącej się od skrzyżowania ulicy Bocheńskiego z Gliwicką aż do Chorzowa. Wraz z moim mężem Tomkiem zostaliśmy zaproszeni przez organizatorkę społecznościową ze Stowarzyszenia Bona Fides na spotkanie otwarte, aby wesprzeć merytorycznie osoby, które w ramach budżetu obywatelskiego chciały złożyć projekt na stworzenie placu zabaw przy ulicy Pokoju. Potem były kolejne spotkania… i tak się zaczęła nasza przygoda z Grupą Sąsiedzką Załęże.

Wojciech Hrynaszkiewicz: Od kiedy jesteś w grupie?

Marzena Krakowska: Od prawie 2 lat. Dołączyliśmy do inicjatywy w maju 2015 r.

Wojciech Hrynaszkiewicz: A jeżeli chodzi o działania, co udało się wam zrobić do tej pory?

Marzena Krakowska:  Nasza grupa może pochwalić się już kilkoma sukcesami. We współpracy z Domem Aniołem Stróżów zorganizowaliśmy cykl spotkań z Ginterem Pierończykiem na temat historii Załęża; w ramach akcji Masz Głos, Masz Wybór przygotowaliśmy spotkanie otwarte dla mieszkańców z radnymi Miasta Katowice i Rady Jednostki Pomocniczej z terenu Załęża; prowadziliśmy kampanię uświadamiającą mieszkańców Załęża na temat mechanizmu budżetu obywatelskiego. Nasz ostatni, największy sukces, to uzyskanie od prezydenta miasta Katowice obietnicy rewitalizacji zaniedbanego placu Londzina, znanego lokalnej społeczności jako Gruszka Plac. Na tę inwestycję urząd planuje przeznaczyć około 1,2 miliona złotych!

Wojciech Hrynaszkiewicz: No właśnie, 3-krotnie składaliście wniosek do budżetu obywatelskiego na rewitalizację  Gruszka Placu. Skąd taki pomysł? Czy w tym miejscu było coś wcześniej?

Marzena Krakowska: Wspólnie z mężem Tomkiem mieszkaliśmy w pobliżu Gruszka Placu. Kiedy przeprowadziliśmy się na Załęże 9 lat temu, w parku znajdowało się tylko kilka huśtawek, które wkrótce zostały zlikwidowane. Doszliśmy do wniosku, że ta część Załęża ma ogromny potencjał, który można  mądrze zagospodarować. Pomyśleliśmy też o naszym siostrzeńcu, który aby móc się pobawić na dużym placu zabaw, musi korzystać z placu znajdującego się w parku przy ul. Grażyńskiego. Na zdjęciach, które zachowały się z okresu świetności parku widać, że kiedyś tętnił życiem, była tam fontanna, w której kąpały się dzieci. Dziś można tutaj przeważnie spotkać osoby wyprowadzające psy lub przesiadujące na ławkach. Gdy dowiedzieliśmy się o budżecie obywatelskim, Gruszka Plac był pierwszym miejscem do zagospodarowania, który przyszedł nam do głowy.

Wojciech Hrynaszkiewicz: Pamiętacie te czasy?

Marzena Krakowska: Nie, widzieliśmy tylko zdjęcia. Uznaliśmy jednak, że trzeba coś z tym miejscem zrobić, by również na Załężu pojawił się plac zabaw dla dzieci z prawdziwego zdarzenia. Wtedy spotkaliśmy się z moją siostrą i przedyskutowaliśmy nasz projekt. Stwierdziła, że to super pomysł. Zresztą nie tylko ona..

Wojciech Hrynaszkiewicz: Dlaczego na Załężu potrzebny jest plac zabaw?

Marzena Krakowska: W dzielnicy są 3 place zabaw, ale malutkie. Przy Miejskim Domu Kultury, ale to już praktycznie koniec Załęża, jeden koło ulicy Macieja i Pośpiecha, który powstał w ramach budżetu obywatelskiego 2 lata temu, ale tam jest tylko kilka urządzeń, i jeden koło Szkoły Podstawowej nr 20, który jest usytuowany zaraz przy ruchliwej ulicy Gliwickiej.

Wojciech Hrynaszkiewicz: Jak wyglądało poparcie innych mieszkańców dzielnicy? Czy trudno było ich przekonać, żeby poparli w ramach budżetu obywatelskiego pomysł utworzenia placu zabaw na Gruszka Placu?

Marzena Krakowska: Nie mieliśmy żadnego problemu z poparciem. Zbieraliśmy podpisy wśród osób, które mieszkają w najbliższym sąsiedztwie Gruszka Placu. I każdy reagował bardzo pozytywnie. Co prawda, w rozmowach padały różne pomysły, jak na przykład wybudowanie kortów tenisowych, ale z racji tego, że jest tam mało miejsca na tego typu inwestycję, plac zabaw wydawał się być  najlepszym rozwiązaniem.

Wojciech Hrynaszkiewicz: Do ilu osób udało się Wam dotrzeć?

Marzena Krakowska: Rozmawialiśmy z około 50 sąsiadami. Rozdawaliśmy również ulotki pod kościołem, została stworzona także na Facebooku grupa wsparcia dla tego pomysłu, która skupia ponad 100 osób.

Wojciech Hrynaszkiewicz: Za każdym razem byliście bardzo blisko wygranej. Przysłowie mówi: “do trzech razy sztuka”. Jednak Wy nie zniechęciliście się tak łatwo..

Marzena Krakowska: Jeszcze przed głosowaniem na projekty w ramach budżetu obywatelskiego we wrześniu 2016 r. zastanawialiśmy się, co zrobimy, jeżeli nasz pomysł znowu nie wygra. Stwierdziliśmy, że naszą ostatnią szansą jest przekonanie urzędu miasta do rewitalizacji Gruszka Placu ze środków budżetu miasta. Planowaliśmy złożyć oficjalne pismo do Prezydenta Marcina Krupy, które by poparły inne instytucje działające w dzielnicy. Jednak nie zdążyliśmy tego zrobić, bo wniosek w tej sprawie złożył jeden z radnych działających na rzecz Załęża. Po rozmowie z radnym, postanowiliśmy jednak zaangażować się w zbieranie poparcia od innych podmiotów, rozmawialiśmy między innymi z Miejskim Przedszkolem nr 30, Szkołą Podstawową nr 22, radnymi Rady Jednostki Pomocniczej nr 7.

W międzyczasie, 7 listopada 2016 Prezydent Marcin Krupa spotkał się z mieszkańcami Załęża. Podczas spotkania Prezydent zadeklarował, że miasto zamierza przeprowadzić rewitalizację Gruszka Placu. Niedługo potem otrzymaliśmy oficjalne pismo od wiceprezydent Szuby informujące, że na 2017 rok została zabezpieczona w budżecie miasta kwota w wysokości 100 000 zł. Środki na realizację inwestycji urząd planuje pozyskać z Unii Europejskiej, w sumie około 1,2 miliona złotych.

Wojciech Hrynaszkiewicz: Jak zareagowaliście na tę wiadomość?

Marzena Krakowska: Bardzo się cieszyliśmy. Choć oczywiście pojawiły się też obawy. W naszych głowach mamy pewną koncepcję tego terenu i zastanawiamy się, jak będzie on ostatecznie wyglądał, w stosunku do tego, co sobie gdzieś tam wymarzyliśmy.

Wojciech Hrynaszkiewicz: Jaka jest Wasza wizja tego terenu?

Marzena Krakowska: Zależy nam na tym, aby w centralnym miejscu, w którym kiedyś stała fontanna, było wielkie urządzenie wielofunkcyjne, z prawdziwego zdarzenia, typu statek piracki z przejściami, zjeżdżalniami itp. Takie, jakiego prawdopodobnie nigdzie w Katowicach nie ma. Oczywiście miałyby być również huśtawki, piaskownica, inne urządzenia do zabawy, tak żeby dziecko w każdym wieku mogło się bawić. Za ogrodzonym placem zabaw miałaby być siłownia dla dorosłych, ewentualnie młodzieży.

Trudno nam powiedzieć, co z tego rzeczywiście zostanie zrealizowane. W każdym razie kwota, jaką miasto planuje przeznaczyć na tę inwestycję, jest prawie dwukrotnie większa od tej, o którą wnioskowaliśmy w ramach budżetu obywatelskiego (w ubiegłorocznej edycji na 2017 r. wnioskowaliśmy o 625 000 zł). Po spotkaniu z Prezydentem, które odbyło się na Załężu 7 listopada 2016 r., złożyliśmy wniosek o włączenie w prace nad kształtem tego terenu. Zobaczymy  jednak, czy ktoś się do nas odezwie i jak będzie przebiegał w ogóle proces konsultacji.

Wojciech Hrynaszkiewicz: Niedawno na stronie Biuletynu Informacji Publicznej Zakład Zieleni Miejskiej umieścił zapytanie ofertowe na wykonanie projektu oraz studium wykonalności dla Gruszka Placu. Czyli powoli dzieje się…

Marzena Krakowska: Tak, to prawda.

Wojciech Hrynaszkiewicz: Mieszkaliście 9 lat na Załężu. W sumie nadal często tu bywacie. Co Twoim zdaniem zmieniło się w tym czasie na lepsze?

Marzena Krakowska: Jak się wprowadziliśmy na Załęże, to sąsiedzi opowiadali nam, że wcześniej nie można było zostawić pod blokiem zaparkowanego samochodu. Teraz stoją coraz droższe auta i nic złego się nie dzieje. Oczywiście zdarzają się drobne kradzieże, bójki, ale tego typu sytuacje mają miejsce w każdej dzielnicy. Jest też dużo rodzin potrzebujących, korzystających ze wsparcia instytucji pomocy społecznej. Ale z drugiej strony jest coraz więcej rodzin, takich jak my, które chcą żyć normalnie, chcą żeby coś się działo w ich miejscu zamieszkania, by były jakieś atrakcje. Przed przeprowadzką na Załęże mieliśmy dużo obaw, ale szybko zniknęły.

Wojciech Hrynaszkiewicz: A czego Ci wciąż brakuje?

Marzena Krakowska: Mnie brakuje jednego wydarzenia, które by pobudziło do działania całe Załęże. Raz Dom Aniołów Stróżów zorganizował Street Art Festival, który ciągnął się wzdłuż ulicy Gliwickiej i to był bardzo fajny pomysł na przyciągnięcie mieszkańców jednej i drugiej części dzielnicy. Wiem, że jest planowane takie wydarzenie w tym roku, festyn dla całego Załęża.

Wojciech Hrynaszkiewicz: Wracając do Waszej grupy sąsiedzkiej, jak można się do niej przyłączyć?

Marzena Krakowska: Wystarczy wejść na nasz profil na Facebooku (www.facebook.com/GSZALEZE), zostawić wiadomość, staramy się z wyprzedzeniem informować o spotkaniach grupy. Potrzebna jest nam “nowa krew”, jeśli ktoś ma jakiś pomysł, wolny czas, który chciałby spożytkować w użyteczny sposób, to zapraszamy :).

Wojciech Hrynaszkiewicz: A jakie macie plany na najbliższy czas?

Marzena Krakowska: Zbliża się kolejna edycja budżetu obywatelskiego. Planujemy złożyć jakiś projekt, na razie jesteśmy na etapie badania potrzeb dzielnicy, więc nie mogę nic więcej zdradzić.

Wojciech Hrynaszkiewicz: Dziękuję za rozmowę.

Marzena Krakowska: Dziękuję.

 

Reklama

ZOSTAW ODPOWIEDŹ

Please enter your comment!
Please enter your name here

Solve : *
26 − 3 =


Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.