Do zabawnej sytuacji doszło na placu Rostka w Katowicach. Teren przeszedł w ciągu ostatnich kilku dni lifting. Odholowano samochód, który stał na parkingu i przez ostatnich kilka miesięcy nic się nie dało z tym zrobić. Trawa została posprzątana, przycięta. – Kosze na śmieci nawet wymienili na nowe – śmieje się jeden z mieszkańców. Jak się okazało był ku temu powód. Katowickie vipy z prezydentem na czele odwiedziły dzisiaj ten teren.
Na placu Rostka odsłonięto tablicę upamiętniającą mieszkańców Katowic, którzy pomagali Węgrom w 1956 roku. W ramach tzw. Dnia Węgierskiego w Katowicach.
– Od kilku miesięcy staraliśmy się, żeby odholowano porzucony samochód. Nic się nie dało zrobić, aż w końcu zniknął – mówi nam jeden z mieszkańców. – Jak przyjeżdża prezydent to się wszystko da – dodaje.
Faktycznie, od poniedziałku przy placu Rostka trwało sprzątnie, trawę przycięto, w ruch poszły grabie. Pojawiły się też nowe bardziej reprezentacyjne kosze na śmieci. Trawy jednak nie odmalowano, a szkoda bo byłoby jeszcze bardziej reprezentacyjnie.
W uroczystości odsłonięcia tablicy wzięły udział głównie katowickie vipy – prezydent, radni i goście z Węgier. Straż Miejska skutecznie odprawiła dwie osoby, które chciały posłuchać grającej orkiestry. Chyba ich widoczny na pierwszy rzut oka problem alkoholowy, nie współgrał z podniosłym charakterem uroczystości.
Ej to może zaczniemy wozić prezydenta w jakims papa mobile po Kato? Wtedy całe wysprzątaja.