Po prawej Damian Kater
Reklama

– W świecie wysoce przetworzonej żywności z całego świata, zapominamy o lokalnych produktach i smakach. Od samego początku z większym zaangażowaniem oddawałem się tworzeniu rzeczy słodkich niż wytrawnych. Moja rodzina liczy sporo osób, a idą za tym liczne imprezy urodzinowe. Jak wiadomo na Śląsku urodziny nie obejdą się bez tortu – opowiada nam Damian Kater* artysta malarz, a zamiłowania twórca niezwykłych tortów, który przygotuje jedno ze swoich smacznych dzieł dla użytkowników InfoKatowice.pl. Konkurs walentynkowy ogłosimy jeszcze dzisiaj. 

Ewa Waszut: Jesteś mocno związany z tym miastem… ile lat?
Damian Kater: Tak. Początki mojej więzi z Katowicami sięgają 2005 roku, kiedy rozpocząłem edukację w Liceum Plastycznym. Ten czas zasługuje na specjalne miejsce w mojej pamięci, ponieważ tam wszystko się zaczęło. Wspaniała szkoła, naprawdę liberalni nauczyciele i wszechobecna sztuka. Był to nie tylko czas rozwoju artystycznego, w tym pierwsze zbiorowe wystawy m.in. w Katedrze Chrystusa Króla w Katowicach, Rondzie Sztuki, ale również czas nawiązywania przyjaźni trwających do dzisiaj. Po ukończeniu szkoły wraz z przyjaciółmi wybraliśmy się na trzymiesięczne pracowite wakacje do Krakowa. Kolejnym krokiem, dla mnie dość oczywistym, było pójście na ASP. I tym razem znowu padło na Katowice i wydział artystyczny: grafikę warsztatową. Było to ciekawe doświadczenie, dzięki któremu można było w pełni otworzyć się na to co w nas tkwi, aby w konsekwencji mogło przyjąć określoną formę artystyczną. Katowice są dla mnie miastem otwartych barier, poszerzeniem horyzontów własnych działań i zainteresowań.

Reklama

Ewa Waszut: Twoje prace są.. takie.. rodzinne. Opowiesz mi o tym?
Damian Kater: Rodzinne… choć w większości tak naprawdę nie przedstawiają mojej rodziny. Z reguły na moich grafikach/obrazach znajdują się osoby niespokrewnione ze mną, aczkolwiek mi bliskie. W dzieciństwie prawie każde wakacje spędzałem w naszym letnim domku na wsi w Desznie przed Jędrzejowem. Tam niemalże każdy dzień przebywałem u sąsiadów, bawiąc się z ich dziećmi. Dorastając w takim środowisku coraz bardziej interesowało mnie wiejskie życie. Zacząłem sporo fotografować ich codzienność: wyprowadzanie krów w pole, oskubywanie piór z jeszcze ciepłej kury, wyjazdy ciągnikiem w pole itp. Punktem zwrotnym z całej tej historii stał się mój wypadek, kiedy to w czasie pracy w naszym ogrodzie wpadłem w ponad 30-metrową studnię, z której czerpaliśmy wodę. To cud, że w ogóle przeżyłem praktycznie z niewielkimi obrażeniami. Wszystkie te obrazy z przeszłości zaczęły wypływać na nowo w namacalnej formie w okresie studiów. Właśnie na bazie tych wspomnień i reportaży fotograficznych tworzę. Owszem są też prace na których jest moja babcia, ciocia czy wujek. Ale to co łączy te dwie grupy osób to wspomnienia o nich. Początki mojej fascynacji kulinarnej sięgają lat przedszkolnych spędzanych u dziadków w Piekarach Śląskich. Pieczenie czy gotowanie nie obyło się bez mojej obecności w kuchni babci, zawsze chciałem pomagać i mieć ostateczne zdanie.

Ewa Waszut: A na Śląsku dobre jedzenie to ważna sprawa… Dlatego powstają te dzieła cukiernicze?
Damian Kater: Wiesz… myślę, że dobre jedzenie to jedna z istotniejszych spraw łączących region Śląska. Niestety coraz częściej o tym zapominamy i zaspokajamy się niekoniecznie zdrowymi półśrodkami… W świecie wysoce przetworzonej żywności z całego świata, zapominamy o lokalnych produktach i smakach. Od samego początku z większym zaangażowaniem oddawałem się tworzeniu rzeczy słodkich niż wytrawnych. Moja rodzina liczy sporo osób, a idą za tym liczne imprezy urodzinowe. Jak wiadomo na Śląsku urodziny nie obejdą się bez tortu.

wfartuchu.blog.pl

Tak więc zacząłem sam coś działać w tym kierunku. Poza sztuką ogólnie pojętą jest to moja druga pasja, której obecnie poświęcam najwięcej czasu. Zdobyłem dyplom ukończenia kursu cukierniczego u szefa Kurta Schellera w Warszawie, staram się być na bieżąco z obowiązującymi trendami cukierniczymi i realizować je. Powstanie bloga wfartuchu i fanpage’a na facebooku było tylko kwestią czasu. Obecnie największą radością są dla mnie słowa osób, które próbowały moich wypieków i zostały oczarowane. Często słyszę: ten tort nie tylko wyglądał świetnie, ale rewelacyjnie smakował! To ważne, aby nie wygląd czy estetyka górowały nad smakiem. W końcu najistotniejsze jest wnętrze.

Ewa Waszut: Jedno z Twoich ciast, fragment opisu: „orzechy arachidowe w karmelu z suszonymi kwiatami chabru, lawendy, słonecznika oraz hibiskusa”. Brzmi nieźle. Pomysły czerpiesz z…?
Damian Kater: …z kosmosu (śmiech). Głównie pomysły czerpię z głowy, z sieci, programów kulinarnych, z książek kucharskich, albumów, ale też ze starych fotografii ciast. Cały czas mam na biurku kolorowe kredki, bo kiedy myślę o jakimś nowym torcie, nowym smaku to najpierw go rysuję na kartce papieru. W sumie każdy tort zaczynam od narysowania go. Potem dopiero myślę jak rozwiązać niektóre techniczne rzeczy. Nie lubię oszczędności i wszelkiego rodzaju zamienników w wypiekach. Tort jest taką formą cukierniczą, która powinna ociekać, obfitować na granicy moralności bogactwem smaku słodyczy. Nie toleruję egzotycznie kolorowych mas cukrowych, które potrafią zamienić najlepszy tort w niejadalną breję. Do ozdoby używam np. niemieckiego marcepanu, który według mnie jest najlepszy.

Ewa Waszut: Dziękuję za rozmowę.

Damian Kater: Dziękuję.

*Damian Kater. Urodzony w 1989 roku w Piekarach Śląskich. Absolwent Liceum Plastycznego w Katowicach. Dyplom w pracowni grafiki Grzegorza Mitręgi w 2009 roku. W 2014 roku ukończył Akademię Sztuk Pięknych w Katowicach na wydziale artystycznym, katedrze Grafiki Warsztatowej. Dyplom zrealizował w pracowni druku wypukłego u prof. ASP Mariusza Pałki, oraz aneks do dyplomu w pracowni malarstwa u prof. ASP Zbigniewa Blukacza. Jego prace tworzone są ze szczególną wrażliwością na detal. Misterne odd­anie szczegółu realistycznych przedstawień scen rodzajowych sytuuje się na bardzo wysokim poziomie warsztatowym. Autor wirtualnej galerii: www.damiankater.pl Aktualnie zajmuje się malarstwem i rzeźbą oraz prowadzeniem bloga kulinarnego: www.wfartuchu.blog.pl

Reklama

3 KOMENTARZE

  1. Miłość i słodycze idą w parze.Jestem wdowa i poznałam Pana z którym chcę spędzić kolejne lata życia którego mi trochę zostało bo mam 52 lata.Pana torty to dzieła sztuki (szkoda jeść)ale w takim zakochanym dniu trzeba osłodzić sobie życie.Powodzenia w dalszej pracy.=;-);-);-);-)

ZOSTAW ODPOWIEDŹ

Please enter your comment!
Please enter your name here

Solve : *
29 − 10 =


Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.