Różnie można oceniać tzw. Bramy na Rynek w Katowicach, przynajmniej pod względem estetyki. Pod względem użyteczności sprawa jest raczej bezdyskusyjna. Dwie wiaty na ulicy Warszawskiej i al. Korfantego kosztowały 1 mln zł, wzbudziły wiele kontrowersji już w zeszłym roku, kiedy powstały. Podczas deszczu mokły ławki, pasażerowie zresztą też. Niestety poprawa inwestycji za 430 tys. złotych niewiele dała.
Mieszkańcy czekający na tramwaj na ulicy Warszawskiej, których widać na zdjęciu, nie stoją ciekawi tego, co dzieje się podczas Czarnego Protestu. Stoją, ponieważ nie mogą usiąść, ławki są kompletnie mokre. Tak też było dzisiaj.
O ile daszki zostały poprawione przez magistrat. Chronią teraz ławki przed deszczem, to niestety w przypadku silniejszego wiatru deszcz robi swoje. Gdy wiatru nie ma a pada, to szpara w konstrukcji zadaszenia – między nowymi daszkami, a głównym szkieletem wiaty – przepuszcza wodę. Efekt – ławki mokre, mieszkańcy stoją ale design jest.
– Dodatkowe daszki na wiatach tramwajowych zostały odebrane i obecnie są na gwarancji, wszelkie zgłaszane problemy będą analizowane i przekazywane wykonawcy – usłyszeliśmy w katowickim magistracie.
Z tym, że poprawa została wykonana prawidłowo, w zakresie który był jej określony, czyli rozbudowy daszków. O szparze między nowymi daszkami, a konstrukcją wiaty najwyraźniej nikt nie pomyślał.
korupcja i złodziejstwo
Ręce opadają
Ręce opadają i słów brak
Jakim trzeba być matołem żeby spartolić coś za 1 mln złotych i poprawić to za prawie pół miliona i znowu spartolić. Toż ta poprawa w takim razie jest kompletnie bezsensu. Panie prezydencie odda Pan pieniądze?
Dla Pana Krupy 1 kadencja to za dużo….