fot. bo.katowice.eu
Reklama

Budżet Obywatelski w Katowicach raczej powinien motywować do aktywnego angażowania się w – nazwijmy to górnolotnie – życie miasta, czasami jednak bywa wręcz odwrotnie. – Nie mam siły na walkę z wiatrakami – mówi nam Jolanta Iwanicka, która złożyła projekt w tegorocznej edycji. Projekt odrzucono, ale mieszkanka Osiedla Paderewskiego nie tyle czuje gorycz porażki, co bezsilność wobec machiny urzędniczej. Urząd Miasta mówi natomiast, że nie wszystko jest w stanie przewidzieć. 

Pani Jolanta złożyła projekt pod nazwą: Psia Łąka – ogrodzony wybieg dla psów, etap II w ramach akcji „Osiedle przyjazne dla psów”. Na terenach zielonych między stawem Łąka a blokami przy ulicy Sikorskiego miał powstać wybieg dla psów. Nazwano to etapem drugim, dlatego że w zeszłym roku złożono projekt do Budżetu Obywatelskiego odnośnie koszy na psie odchody, który został zrealizowany. Spacerniak dla czworonogów miał być naturalną kontynuacją projektu.

Reklama

Iwanicka konsultowała swój wniosek z Zakładem Zieleni Miejskiej, sprawdzała na mapach, nawet kontaktowała się z osobami, które wcześniej składały projekty, aby uniknąć formalnych błędów.

W środę dowiedziała się, że projekt nie przeszedł weryfikacji merytorycznej. Miasto twierdzi, że Zakład Zieleni Miejskiej żadnych zapewnień nie dawał. – Zakład Zieleni Miejskiej potwierdził, że projekt był konsultowany z nimi przez wnioskodawczynię. Odbyła się wizja lokalna w terenie, podczas której Pani Iwanicka została poinformowana, że jej projekt zostanie rozpatrzony. Nie otrzymała ona jednak zapewnienia, że w tej lokalizacji nie ma żadnych przeszkód dla realizacji tego typu inwestycji. Takie zapewnienie byłoby możliwe dopiero po dokonaniu weryfikacji zgłoszonego już wniosku, ponieważ dopiero wtedy możliwa jest szczegółowa analiza projektu – mówi Ewa Gajewska-Nowara z Biura Prasowego katowickiego magistratu.

Co pogrzebało Psią Łąkę? Kanalizacja. – Pod wskazanymi we wniosku lokalizacjami przebiegają sieci CO oraz kanalizacja deszczowa, które bardzo poważnie utrudniają, a mogą również uniemożliwić realizację zadania – stwierdził Zakład Zieleni Miejskiej. Był także drugi powód negatywnej oceny. W podanych lokalizacjach jest planowana przebudowa kanalizacji deszczowej wraz z budową separatora.

– Ja nie oczekiwałam, że miasto mi cokolwiek ułatwi, ale niech chociaż nie utrudnia tej pracy społecznej, a tu z każdej strony jest pod górkę – mówi Jolanta Iwanicka. – Mapy działek są jakie są, koszmarne. Przypuszczam, że nie ja jedna miałam problem, aby się wyznać w tych mapach skoro system jest rodem z ubiegłego wieku. Może miasto powinno w przyszłym roku udostępnić chętnym inne, lepsze mapy z numerami działek miejskich, bo to chyba nie tajemnica, a na prywatnych i tak nie można tego realizować – dodaje.

 – Jednostka merytorycznie weryfikująca projekt nie jest w stanie przed zgłoszeniem wniosku, na podstawie samego pomysłu wnioskodawcy, w 100% zagwarantować, że dana inwestycja będzie mogła być zrealizowana na wskazanym terenie – tłumaczy Ewa Gajewska-Nowara z Urzędu Miasta Katowice. – Jest to możliwe dopiero po merytorycznym zweryfikowaniu konkretnego wniosku, czyli po przeanalizowaniu wszystkich informacji zawartych w formularzu zgłoszeniowym. W przypadku powyższego projektu wymagało to m.in. pozyskania informacji z innych wydziałów, sprawdzenia stanu infrastruktury podziemnej, czy też porównania projektu z planami inwestycyjnymi miasta – dodaje.

– Mam wrażenie, że cały Budżet Obywatelski to tylko kłopot dla urzędników, bo mają dużo więcej pracy z tego tytułu – stwierdza Iwanicka i zaznacza, że nie wie czy w przyszłej edycji weźmie udział w Budżecie Obywatelskim.

W trzeciej edycji Budżetu Obywatelskiego w Katowicach zgłoszono 342 projekty, do głosowania zakwalifikowano 254, z czego 230 to zadania lokalne, a 24 ogólnomiejskie. Negatywnie oceniono 70 zadań lokalnych i 16 ogólnomiejskich.

Reklama

3 KOMENTARZE

  1. To po co te wszystkie pomoce, wizje lokalne, skoro lokalizacja jest weryfikowana dopiero po złożeniu wniosku? Przecież to zwykłe robienie z ludzi durniów!

  2. Pani Jolanta nieco przesadza, jak każdy, kto zaznał rozgoryczenia. W efekcie może tylko zniechęcić inne osoby. i to nie tylko do składania wniosków, ale również do głosowania. Bo złe opinie są najbardziej sugestywne, choć powstają w emocjach, tych pierwszych, nieostudzonych i często nieobiektywnych. Ja również składałam wniosek i gdybym wcześniej natknęła się na opinię ww. pani to najprawdopodobniej nie złożyłabym wniosku, bojąc się porażki. Tymczasem wierząc w dobre efekty BO, złożyłam dwa wnioski i oba zostały zaakceptowane. Zarówno miejski jak i ogólnomiejski. Nie zawsze wszystko da się wiedzieć naprzód, czasem tak bywa, że coś się nie uda. Mnie też czasem coś wkurzy, ale szanowna pani nie musi od razu bić na alarm i zniechęcać innych, bo gdyby wiedziała, jak trudno było ludzi zachęcić do składania i jak nadal trudno zachęcić ich do głosowania to może nie leciałaby od razu do telewizji, tylko swój żal wylałaby w chusteczkę. Higieniczną.

ZOSTAW ODPOWIEDŹ

Please enter your comment!
Please enter your name here

Solve : *
26 + 28 =


Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.