Porzucony w lesie wrak / fot. P. Jahr
Reklama

Stare, zniszczone, często nadające się jedynie na złomowisko samochody, motory i przyczepy trafiają na parking na ul. Roździeńskiej 41 w Katowicach. To spory problem dla miasta i duże koszty dla właścicieli. Za odholowany wrak, parking i utylizację miasto wystawiło jednemu z nich rachunek na ponad 10 tys. zł.

Wraki strażnicy miejscy znajdują na terenie całego miasta, od ul. Warszawskiej, przez Korfantego, po Tysiąclecia, Sławka, Okrzei czy Piastów, właściciele porzucają m.in. stare renault, ople, alfy romeo czy mecedesy. Często zdarzają się też przyczepy, rzadziej jednoślady. Bywa, że samochody o wartości de facto złomu na terenie Katowic zostawiają mieszkańcy innych miast jak Mikołów czy nawet  Gdańsk – takich przypadków jest jednak niewiele. Dopóki pojazd dobrze wygląda, to nikt się nim nie interesuje, to się zmienia z biegiem czasu.

Reklama

– Zazwyczaj samochody znajdują się w pobliżu miejsca zamieszkania osoby, która jest właścicielem – mówi nam Piotr Piętak, zastępca komendanta w katowickiej Straży Miejskiej.

W 2015 roku katowicka Straż Miejska wydała dyspozycję odholowania 44 pojazdów na terenie Katowic. To samochody, których właścicieli nie udało się ustalić lub zlokalizować. 228 pojazdów zabrali z ulic właściciele. W 2016 roku odholowano już 18 pojazdów, 150 natomiast usunęli właściciele – średnio 20 na miesiąc. W jednym przypadku, starszy mężczyzna trzymał pod blokiem rozkładającego się malucha. – Tłumaczył się sentymentem – słyszymy w katowickiej Straży Miejskiej.

– W stosunku do pojazdu usuniętego z drogi Prezydent Miasta Katowice występuje do Sądu z wnioskiem o orzeczenie jego przepadku na rzecz powiatu, jeżeli prawidłowo powiadomiony właściciel lub osoba uprawniona nie odebrała pojazdu w terminie 3 miesięcy od dnia jego usunięcia. – tłumaczy nam Krzysztof Kaczorowski z katowickiego magistratu. – Po orzeczeniu przepadku przez Sąd  pojazd przekazywany jest do stacji demontażu. Następnie na właściciela pojazdu wystawiana jest decyzja nakazująca zapłatę kosztów wygenerowanych przez dany pojazd – dodaje.

Jeden z właścicieli otrzymał nie lada niespodziankę. Miasto wystawiło mu rachunek na kwotę 10,5 tys. zł. Samo odholowanie to niespełna 500 zł, do tego koszt parkowania prawie 40 zł za dobę i koszty utylizacji.

Porzucone samochody to też problem dla miasta, które poza całą machiną urzędniczą którą trzeba uruchomić w związku z porzuconym wrakiem ponosi też wydatki. Na najbliższej sesji radni będą głosować za przekazanie 500 tys. zł na „pokrycie kosztów parkowania, otwierania i sprzątania porzuconych pojazdów przejętych na własność przez Miasto na podstawie postanowień sądowych”.

Jeżeli sami utylizujemy stary samochód, to możemy za to otrzymać nawet kilkaset złotych, jeżeli zrobi to za nas miasto, wtedy możemy sporo zapłacić.

Reklama

1 Komentarz

  1. Jak to jest, że samemu nam się opłaca, a gdy robi to miasto to generuje tak potężne koszty? Czy wszelkie dziedziny kontrolowane przez instytucje państwowe działają w taki sam sposób? Kto płaci 40 zł dziennie za parking strzeżony swojego samochodu? Toć to taniej wyjdzie postawić na jakimś prywatnym za 100 za miesiąc (taniej nawet wynająć na to garaż!!). Czy można zaskarżyć miasto w sądzie o generowanie niewspółmiernych kosztów?

    To tak jakby mieć stare Tico, a w razie stłuczki wziąć z wypożyczalni najnowszy model Jaguara za kilkaset złotych dziennie jako samochód zastępczy… Żadna ubezpieczalnia na to nie pójdzie.

ZOSTAW ODPOWIEDŹ

Please enter your comment!
Please enter your name here

Solve : *
28 + 6 =


Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.